„Wielka” i „mała” sztuka – rzecz o złotnictwie i rysunku
Złotnictwo czy metaloplastyka? Przede wszystkim należało by się rozprawić ze słowem „metaloplastyk“ i „metaloplastyka“- Samo to słowo wydaje się logiczne, określa dostatecznie wykonywaną czynność, oraz człowieka-plastyka, który pracuje w metalu. W życiu — określenie to okazało się bałamutne, a poza tym ma ono w sobie coś pociesznego, coś, co przypomina słowo: gutaperka, panoptikum, sindetikon, plastelina.
Można by powiedzieć: plastyk, który lepi w glinie, powinien się zwać glinolep, w gipsie — gipsoplastyk, w drzewie — drzewoplastyk itd. Otóż — nie! Człowiek ten nazywa się po prostu rzeźbiarzem. A czy rzeźbi on w drzewie lub kamieniu, czy też lepi w glinie — wszyscy się zgodzimy, że jest rzeźbiarzem.
Artysta, który wykonywał swoją pracę w metalu: w złocie, w srebrze, w żelazie, w miedzi czy w mosiądzu — nazywał się niegdyś złotnikiem. Wielu pierwszorzędnych malarzy renesansowych było jednocześnie złotnikami i wielce się tym szczycili, a nawet stawiali tytuł złotnika na pierwszym miejscu. Uważano, że żelazo, przerobione twórczo w ręku ludzkim, nabiera ceny złota — tak jak farba zamienia się na kolor w malarstwie. Dziś nie ma powodu do zaniechania pięknego słowa „złotnik“ i złotnictwo“.
Jeżeli chodzi o rzemieślników, którzy wykonują mechaniczną stronę projektu artysty, architekta, złotnika, będą się oni nazywać: ludwisarz, brązownik, grawer, cyzeler, ślusarz, kowal; natomiast artysta, który sam wykonuje swoją pracę w metalu, niech pozostanie złotnikiem.
Wprawdzie epoka renesansu minęła. Czasy się zmieniły. Często artysta tylko projektuje; niemniej, projektując, musi na tyle znać rzemiosło, żeby jego projekty wykonane były „złotnictwem“. Tu może jest ustępstwo co do czasów, w jakich żyjemy.
SECESJA pozostawiła nam w spadku bogactwo różnorakich poczynań i naśladownictw stylów.
Niegdyś galanci uczyli się nut i muzyki tylko po to, by umieć przewracać kartki partytury. W dobrym tonie było też malowanie akwarelą w sztambuchu lub na porcelanie; traktowano to w owym czasie słusznie jako godziwą, umilającą życie rozrywkę- Nie tak dawno jeszcze panienki, pretensjonalne damy, z tak zwanym zacięciem do sztuki, rzucały się na cienką miękką blachę i wypychały w niej swoje szarotki i osty. Stąd cała „metaloplastyka“.
Pisząc o złotnictwie, mam na myśli jego wskrzeszenie, jego powagę, siłę wyrazu, fantazję i moment heraldyczny. Materiał zmusza do syntezy. Chodzi o wskrzeszenie syntezy, która by na wieki określała — w żelazie miedzi, srebrze — wszelkie scalenia, tęsknoty i osiągnięcia społeczne.
Jeżeli pominiemy drobny przemysł artystyczny w postaci pierścieni, broszek, kubków czy talerzy, a zwrócimy uwagę na znaki cechowe, godła, tarcze, odrzwia, płaskorzeźby, kraty, sarkofagi, bramy, płyty, krzyże itd. — wyłonią się ciekawe zadania. Jest to sztuka ciężka, a co za tym idzie — lakoniczna, konstruktywna. Eliminuje z siebie wszelkie gadulstwo zdobnicze- Już jeżeli zdobi czy klamrą czy zamkiem, jest przedmiotem wzbogacającym wizję plastyczną w połączeniu z drzewem, skórą czy tkaniną.
Cały kraj usiany jest kowalami, utajonymi artystami. Kują podkowy, naprawiają pługi —- i czasami tęsknią, żeby się pełniej wypowiedzieć. Nikt ich nie prosi o wykucie krzyża, kraty, świecznika, bramy czy zamku. Na wszystko jest szablon- Rzemieślnik pracuje, ale niechaj nie przestaje śpiewać przy pracy.
Niech nasi rzemieślnicy kują, heblują, lepią, projektują groby dla poległych, ogrodzenia, płyty, urny dla tych, którzy leżą rozsiani w ziemi po całym kraju! Powstaną domy, szkoły, dworce, szpitale, muzea; trzeba będzie to wszystko godnie wyposażyć — a więc uczyć trzeba młodych trajbować, cyzelować, odlewać brąz, uczyć trzeba ślusarstwa, kowalstwa!
Wytępi się dewocjonalia, produkowane przez Niemców dla górników, robotników w Westfalii, Ameryce; znikną banialuki anilinowe, kukły gipsowe pociągnięte olejną farbą — bez duszy, natchnienia, tradycji.
ŻEBY komponować, to jest rysować rzecz, która będzie wykonywana w metalu — trzeba mieć na względzie materiał, w jakim będzie projekt wykonany: w żelazie, w mosiądzu, w miedzi, w srebrze, w złocie, czy w odlewie (brąz, mosiądz). Każda z tych technik wymaga innego rozwiązania kompozycji.
Druga sprawa: ważne jest, czy przedmiot będzie wykonany w ręku czy mechanicznie. Ważny jest sam rodzaj przedmiotu — kameralny czy monumentalny, czy będzie noszony czy wmurowany, czy będzie wisiał, leżał czy też będzie włączony w architekturę, czy będzie przedmiotem samym w sobie, wyrażeniem jakiejś myśli plastycznej.
Jeżeli wszystkich tych okoliczności nie uwzględni się przy komponowaniu, powstaną np. kolumny z rur żelaznych malowane na marmur.
PRZY kompozycji: zważać należy na to, czy swoboda całkowita jest zachowana. Czy liczyć się trzeba z elementami narzuconymi. Ważne jest umieszczenie takich a nie innych elementów; przedmiot musi być ciężki lub lekki w sensie kompozycji, spokojny lub bogaty itp.
Jeżeli autor umie wszystkie te sprawy zorganizować, zapanować nad nimi i jeżeli wszystkie te wymagania nie przeszkodzą mu w swobodzie komponowania — może zabrać się do rzeczy i liczyć na to, że rzemieślnik-majster, który będzie wykonywał, nie będzie klął, śmiał się, litował nad tym, że autor nie rozumie logiki rzeczy, powstającej w tym a nie innym materiale.