Triumf nad zielonym piekłem, czyli kartka z dziejów entomologii stosowanej
Ta niepokaźna, brązowego koloru ćma, wielkości do 3 cm (z rozpostartymi skrzydłami), składa na naskórku liści i pędu opuncji niewiele bo od 100 do 200 jaj w postaci łańcuszków. Rozwój ich trwa od 3 do 6 tygodni. Po wykluciu się, larwa natychmiast przegryza naskórek liścia lub pędu i zaczyna pożerać miękiszowe tkanki liści, pędów, a nawet korzeni. W rezultacie z krzaka kaktusa pozostaje tylko pusta skorupa z naskórka, która wysycha i rozpada się.
Po przeprowadzeniu obserwacji i hodowli ćmy w warunkach laboratoryjnych i po ustaleniu jej monofagicznego charakteru odżywiania się, przystąpiono w lecie 1926/27 do obserwacji w terenie. W tym celu przewieziono 2.500.000 jaj, pochodzących z hodowli ćmy w insektariach laboratorium, do najbardziej zachwaszczonych rejonów i umieszczono na krzakach opuncji. Wynik był zdumiewający i przekroczył wszelkie oczekiwania biologów. W ciągu następnych 10 lat laboratorium kontynuowało produkcję jaj u siebie, uzupełniając pokolenia rozradzające się w terenie i rozpowszechniło na zarażonych terenach 2 miliardy jaj. Okres tego 10-lecia spowodował, że miliony ton opuncji znikały zaatakowane ogromną masą żarłocznych gąsienic, i padały, tworząc gęsty wał pustych skorup, które z kolei rozpadały się na masę suchej, martwej tkanki. Te nie do przebycia dla człowieka i zwierząt gęste dżungle opuncji, wysokości od 1 do 3 metrów, przestały istnieć. Farmerzy zaczęli wracać do swych domostw i obecnie tam, gdzie jeszcze w 1927 r. na obszarze 65 milionów akrów panowało „zielone piekło“ i pogrążało w sobie zabudowania, kwitnie znów uprawa roli, hodowla owiec i bydła.
Opuncja przestała być groźnym szkodnikiem 1 dzięki zaaklimatyzowaniu się Castoblastis występuje teraz tylko w niektórych częściach Queensland, ale już w charakterze nieszkodliwej rośliny. Powołany do walki z opuncją specjalny „Prickly Pear Board“ zakończył swą pracę i został zlikwidowany w 1939 r. Dziś w miejscowości Boonaca, w powiecie Chinchilla, stoi domek „bungalow“, na którym umieszczono tablicę z napisem „Boonaca Castoblastis Hall“. Jest to pomnik, wybudowany przez wdzięcznych farmerów na cześć tej niepokaźnej ćmy, która wróciła krajowi obszary o wartości przeszło 470 milionów złotych przedwojennych i pozwoliła im wrócić do swoich osad.
Przypadek gwałtownego rozplenienia się opuncji nie jest odosobniony. Jest bowiem rzeczą znamienną, że wiele sprowadzonych do Australii i zaaklimatyzowanych tam zwierząt i roślin ma skłonność do rozpowszechniania się, które przybiera niekiedy charakter plagi. Australijczyk zmuszony jest wtedy do wypowiedzenia jej walki. Tak było np. z królikiem, którego sprawie został poświęcony bardzo ciekawy artykuł prof. Grodzińskiego, umieszczony we „Wszechświecie“ w 1946 r. Północny stan Queenland przeżył okres najścia i stratowania pastwisk przez ogromne tabuny zdziczałych koni, hordy zaś zdziczałych świń dotychczas dają się we znaki rolnikom. Pomimo znacznego spożycia mięsa króliczego i eksportu zasolonych skórek, niełatwa była sprawa wytępienia królika choćby częściowo. W ciągu ostatnich 2 lat nastąpiła nagła zmiana sytuacji i tępiony szkodnik szybko zajął poważne miejsce w dochodach państwa. Przemysł futrzany U. S. A. doszedł do takiej doskonałości w imitowaniu cenniejszych gatunków futer ze skórek króliczych, uzyskał tak obszerny rynek dla swych wyrobów, że zapotrzebowanie na skórki australijskiego królika stało się prawie nieograniczone. Skutkiem tego w 1947 r. wartość eksportu tych skórek do Stanów Zjednoczonych A. P. sięgała 60 milionów dolarów. Rynek U. S. A. nie był jednak zaspokojony 1 nie ulega wątpliwości, że eksport ten może być kilkakrotnie wzmożony. Zwiększenie zaś kadr specjalistów – myśliwych, zachęconych pokaźnymi zyskami, przyczyni się w dużej mierze do znaczniejszej redukcji tej australijskiej plagi.