Tragedia ziemi amerykańskiej
Towarzystwa kapitalistyczne nie sadzą nowego lasu, nie kłopoczą się o ochronę istniejących masywów leśnych. Wydatki na inwestycje tego typu nie są wkalkulowane w koszty produkcji drzewa.
Lata wojennej koniunktury przyniosły zwiększone zapotrzebowanie na budulec, zaostrzając rabunkowe metody gospodarki. W okresie pierwszej wojny światowej bardzo ucierpiał drzewostan w West Wirginii, w górskich stanach w delcie Missisipi. Lata drugiej wojny światowej znów przyśpieszyły proces wyrębu lasów. Powierzchnia lasów zmniejszyła się o dalsze 7 milionów akrów.
Oto jak widzi te rzeczy sekretarz rolnictwa USA Clinton P. Anderson:
„Nasze zapasy drzewa są zagrożone. Obecny stan przyrostu lasów jest znacznie niższy od wymaganego i nie może zabezpieczyć naszych własnych potrzeb. Drzewo, zdatne na obróbkę, zużywa się 1,5 razy szybciej, niż zdąży odrosnąć nowe. Niezdrowe sposoby wycinania lasów i straty wskutek pożarów, owadów i chorób marnują i pustoszą drzewostan. Rocznie powinno nam przybywać od 65 do 72 miliardów stóp, czyli nieomal 2 razy tyle, ile nam przybywa obecnie. Jeżeli nawet natychmiast zaczniemy stosować odpowiednie metody gospodarki leśnej, będziemy musieli czekać dziesiątki lat nim dojdziemy do celu“.
W tzw. Basenie Miedzianym, we wschodniej części stanu Tennessee na terenie 7000 akrów, które ostatnio pozbawione zostały gęstego niegdyś lasu, przeprowadzono w ciągu kilku lat porównawcze badania stanu pogody. Obserwacje te w latach 1933 — 1936 wykazały, że na obszarach, gdzie las zniszczono, szybkość wiatru latem jest wyższa 35 — 40 razy niż w sąsiednich zalesionych terenach. Wyższa też jest temperatura powietrza i ciepłota gleby. Na sąsiednich terenach zalesionych bywało od 15 do 29°/° więcej opadów, względna wilgotność powietrza bywała tu zawsze wyższa. Takich rozmiarów sięgają zmiany klimatyczne, powstałe wskutek wycięcia lasu na przestrzeni kilku tysięcy akrów. Jakżeż głęboki wpływ na klimat kraju wywarło przetrzebienie wszystkich masywów leśnych i całkowite wycięcie powyżej pół miliarda akrów.
Las zatrzymywał uprzednio mnóstwo śniegu w górach, wchłaniał wody topniejącego śniegu i ulewnych deszczy. Las, wsysając wilgoć wiosną i jesienią chronił ją w cieniu, oddawał ją stopniowo i powoli powietrzu w skwarne lato. Z gór, z warstw powietrza
nad lasami nadciągały życiodajne chmury, niosąc deszcz, ratując w równinach plony. Podskórne wody na terenach zalesionych, sączą się, jak wiadomo znacznie bliżej powierzchni ziemi. W upalne miesiące one regulowały poziom wody w studniach, potokach i rzekach. Wytrzebienie lasów zmniejszyło znacznie rozmiary łagodzącego ich wpływu na klimat kraju, na rozmieszczenie opadów deszczowych w różnych porach roku. Zwiększyły się odchylenia w kierunku lat posuchy i okresów ulewnych deszczy.
DEWASTACJA GLEBY I POKRYCIA ROŚLINNEGO
Przenieśmy się do połowy XIX wieku. Ziemia była tania, a murzyński niewolnik był względnie drogi. Na południu forsowano ekstensywną gospodarkę, starano się osiągnąć najwyższą wydajność niewolnika, a nie z danej powierzchni ziemi. Na starym południu ziemia już w latach 1840 — 1850 była wyczerpana. Plantatorzy porzucali stare tereny, wykupywali tysiące akrów najlepszej ziemi na Zachodzie i przesiedlali swoich niewolników. Pas bawełny (cotton belt) przesuwał się coraz bardziej na zachód, do Alabamy, Missisipi i Teksasu.
Gdy fala kolonizacji przewaliła się przez pas lasów i natknęła się na kraj równin i prerii, osadnicy amerykańscy uznali najpierw te ziemie za nieprzydatne, gotowi byli zostawić je na wieki Indianom i bizonom.
Ale już w drugiej połowie tego stulecia skolonizowano te obszary i ostatecznie wytępiono Indian. Zamieniono te ziemie na pas pszenicy i kukurydzy (corn belt, mais belt).
„Więcej pszenicy na eksport“ — stało się zawołaniem Ameryki. Produkowano jej coraz więcej, ale farmerom nie przyniosło to lepszego życia. Ceny pszenicy spadły na rynkach światowych, wzrosły natomiast chronione przez taryfy celne ceny wyrobów przemysłowych w kraju. Cienka tylko warstewka farmerów mogła przejść do szeregów burżuazji, zatrudniać coraz to więcej robotników, kupować coraz to więcej maszyn, zaorywać coraz to więcej tysięcy akrów ziemi. W ciągu dwudziestu, trzydziestu i więcej lat bez zmiany zasiewano jedną tylko kulturę — pszenicę. Ziemia nie otrzymywała nawozów, bo i skąd było je brać — w centralnym okręgu pszenicznym nie kalkulowała się hodowla bydła. Po wyczerpaniu urodzajności danego obszaru ziemi farmer porzucał ją i wędrował z maszynami dalej.
Już w latach 1847 — 1853 w Stanach Wisconsin miały miejsce nieurodzaje wskutek wyczerpania się gleby, stale, bez uprzedniego nawożenia obsiewanej pszenicą. Farmerzy tego stanu zmuszeni byli przestawić się na nową gospodarkę hodowlaną.