Tajemnica żabiej skóry
Bardzo żywą grę barw wykazują też niektóre skorupiaki morskie. Najlepiej zbadana jest pod tym względem krewetka (Crangon). Jadalne to zwierzątko jest masowo poławiane w większości wód morskich Europy. Poprzez przeźroczysty pancerz tego raczka przeświecają wewnętrzne narządy, których ruchy można doskonale obserwować. Widać tym sposobem pod odpowiednim powiększeniem także liczne komórki barwnikowe. W stawie skurczowym niewielkie, ujawniają po rozszerzeniu długie rozgałęzienia. Komórki te są o tyle osobliwe, że mogą zawierać obok siebie kilka barwników. Gdybyśmy zlali ze sobą w jednym naczyniu roztwory dwu barwników nastąpiłoby niechybnie zmieszanie i otrzymalibyśmy w efekcie kolor pośredni. Jeżeli w żywej komórce jest inaczej, wolno nam przypuścić, że w tym wypadku barwniki nie występują jako wolne roztwory, lecz są w ten czy inny sposób związane z pewnymi okolicami komórki, których opuścić nie mogą. W istocie widzimy, że barwniki brunatny i żółty przedstawione na naszej rycinie poruszają się wzdłuż torów ustalonych z góry, wracając przy skurczu zawsze na jedno i to samo miejsce. Oba rodzaje barwników działają przy tym zupełnie niezależnie i żółty może być w ekspansji, gdy brunatny jest skurczony i na odwrót. Prócz brunatnego i żółtego, krewetka posiada jeszcze barwniki czerwony i biały. Tak obficie zaopatrzona, umie regulować dokładnie swe ubarwienie. Zależnie od potrzeby przybiera barwę prawie czarną lub brudno-białą, przystosowuje się do tła barwy żółtej i czerwonej.
Grupą zwierząt, dla wystrojenia których natura nie szczędziła najpiękniejszych barw, są owady. Wobec prawdziwej orgii kolorów w świecie owadzim uderza tym bardziej, że zmiana barwy, taka jak u wyżej wymienionych zwierząt, występuje tu niezwykle rzadko. Wyjątek stanowią tylko osobliwe patyczaki, w naszej faunie niespotykane, żyjące w krajach tropikalnych (jeden gatunek występuje w Europie południowej). Zwierzęta te, należące do grupy prostoskrzydłych a więc pokrewne konikom polnym, stanowią niewątpliwie jeden z celniejszych okazów z gabinetu osobliwości natury. Bezskrzydłe ich ciało jest niezmiernie długie i cienkie. Podobnego kształtu są też różki i odnóża, które poza tym w stanie złożonym przylegają do ciała w taki sposób, że całość daje łudzący obraz suchej gałązki lub patyczka (na co wskazuje też nazwa ,-,patyczak“). Jeden z gatunków patyczaka (Dixippus moro-sus) mieszkaniec birmańskich dżungli, stał się wcale ulubionym obiektem naszych amatorów terarium. Hodowla patyczaków oglądana za dnia to obraz bezruchu i pozornej pustki. Zwierzęta spoczywają bez najmniejszego drgnięcia, zawieszając swe chude postaci na gałązkach lub dookoła ścian terrarium i trzeba już pewnej wprawy aby odróżnić je od tworów martwych. Jedynie błysk światła małych, nieruchomych oczu, zdradza niekiedy że mamy przed sobą istotę żywą. O zmroku patyczaki poczynają się budzić: tu i ówdzie wysuwa się cienka noga, tam niesamowita postać chwieje się pomału w różne strony, jakby opędzając się resztkom snu. W końcu zwierzęta udają się powolnym krokiem na nocny żer, składający się z liści, by z nastaniem świtu popaść na nowo w bezruch.
Oświetlone nagle w nocy również nieruchomieją. Lecz gdy przypatrzymy się im, wtedy zauważymy pewną zmianę. U wszystkich odmian barwnych z wyjątkiem zielonej, ubarwienie w nocy jest ciemniejsze. Brunatne stają się czerwono-czarne, czerwone przybierają kolor mahoniu, pomarańczowe są ceglaste itd. Wpadliśmy na trop rytmicznej, dziennonocnej zmiany barwy. Z nastaniem zmroku rozpoczyna się ciemnienie, które w nocy osiąga największe nasilenie a o świcie poczyna się cofać. Zmiany te są wyraźne, lecz nie na tyle wybitne, by mogły mieć dla zwierzęcia jakieś ochronne znaczenie. Stoimy tu znów przed zagadką. Z prawie nieomylną regularnością odbywa się to zjawisko w rytmie mijających dni’, a jego fizjologiczny mechanizm jest wcale skomplikowany. Przy tym trudno zrozumieć, jakie znaczenie mają te zmiany dla życia zwierzęcia. Mimo to dziwaczny organizm patyczaka trzyma się uparcie tego swego rytmu. Jest on w znacznym stopniu niezależny od świata zewnętrznego. Zwierzęta przeniesione w stałą jasność lub ciemność przez długi czas jeszcze zmieniają barwę w rytmie mniej więcej dobowym. Znaczy to, że zmiany oświetlenia, występujące normalnie w ciągu doby, bynajmniej nie stanowią koniecznej przyczyny tego rytmu. Tyczy się to przynajmniej stanu dzisiejszego. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że kiedyś przodkowie naszych patyczaków zmieniali barwę w bezpośredniej zależności od następstwa nocy i dnia, dopiero później, w ciągu licznych pokoleń rytm mógł tak przeniknąć w samą istotę ustroju, że utrwalił się i uniezależnił od świata zewnętrznego.
Patyczak i krewetka są stawonogami, a więc zwierzętami których pokrewieństwo z żabą jest naprawdę bardzo odległe. Mimo to przy zmianie barwy posługują się podobną techniką. Również i tutaj istnieją gruczoły dokrewne, wytwarzające hormony, od których zależy stan ziarenek barwnika w komórkach. Taka jednolitość mechanizmów fizjologicznych u przedstawicieli tak odrębnych skądinąd grup zwierzęcych jest rzeczą zastanawiającą, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że prawdopodobnie wszystkie hormony „ściemniające“, jakie występują w świecie zwierzęcym, są pod względem chemicznym bliskimi krewniakami hormonu melanoforowego wytwarzanego także przez ustrój ludzki.