Rodowód człowieka mądrego
Cały szereg zwierząt kopalnych znamy nie tyle ze zmineralizowanych szczątków, ile z odcisków, jakie ciała ich pozostawiły na plastycznych skałach. Podobnie wiele wymarłych rzędów botanicznych opisano dzięki temu tylko, że pnie, liście, nasiona czy kwiaty pozostawiły odbitki — negatywy, tłoczone w łupkach, względnie w gorącej, plastycznej lawie. Dla przykładu posłużyć może „Archeo-pteryx“. Istota ta, reprezentująca formę pośrednią między gadami i ptakami („Gadoptak“) żyła w tak zwanej Jurze.
Zwróćmy uwagę na dokładność rysunku piór, na szczegóły kośćca… Jest to właśnie negatyw zwierzęcia, które przed milionami lat .,odbiło się“ na miękkim łupku litograficznym. Muzea przyrodnicze posiadają wiele jeszcze innych, tego samego rodzaju — znalezisk, nawiasem dodajmy, znakomicie uzupełniających historię naszego globu.
Jeżeli idzie o człowieka, podkreślaliśmy już ubóstwo szczątków, pozwalających bezpośrednio rekonstruować jego dzieje. Należałoby przeto rozejrzeć się, czy nie istnieją podobne ,.odbitki“ choć pośrednio, przecież jednak znakomicie świadczące, że wtedy, a wtedy człowiek egzystował!
I tak, znajdując kamienną siekierkę, wyoraną pługiem rolnika, starą urnę, grocik od strzały, albo wreszcie, nieudolny rysunek ryty na skale jaskini, pewni jesteśmy, że twórcą ich musiał być człowiek. Pewność naszą opieramy na tym, że na najpierwotniejszych narzędziach odbita jest myśl, zamiar, umiejętność omijania i zwyciężania przeciwności a więc cechy bez wątpienia ludzkie!
Zgodnie z powyższym, zabytki archeologiczne odzwierciadlają stopień rozwoju człowieka. Z uwagi, że dostatecznym kryterium ich chronologicznej przynależności jest dokładność i rodzaj obróbki materiału, z którego zostały wykonane — rekonstruują te ogniwa filetyczne naszego rodowodu, odnośnie których paleoantropologia ciągle jeszcze milczy.
KAMIEŃ WROTAMI DO CZŁOWIECZEŃSTWA
Wystarczy otworzyć jakiekolwiek „życie zwierząt” (przykład Brehma) a poznamy, jak małpy (szczególnie Antropoidy) orzech rozbijają kamieniem, jak gałęzią przyciągają niedostępny owoc, jak wreszcie rękę osłaniają gazetą, chroniącą od bezpośredniego kontaktu ze zgniecionym karaluchem.
Puszczając wodzę fantazji, można by dodać, że wyżej wspomniany kamień, przekształcając się synchronicznie do potężniejących władz psychofizycznych, przyjmie kolejne kształty siekiery, młota, moździerza i… parowej prasy.
Gałąź rozpocznie rodowód zakończony wynalazkami, pozwalającymi sięgnąć tam, gdzie za krótką będzie ręka lub za słabe oko… Małpia dłoń wreszcie, owinięta gazetą, nieodparcie kojarzy się… z zamszową rękawiczką dzisiejszej elegantki…
Należałoby w tym miejscu rozważyć powyższe zagadnienia nieco głębiej. Małpa, odkrywając po raz pierwszy, że kijem można strącić niedostępny banan, najprawdopodobniej bezpośrednio po zrealizowaniu swego „wynalazku“ …zapomina o sukcesie. Zmuszona do częstego sięgania po owoce, każdorazowo i z identycznym wkładem „umysłowym“ odkrywać będzie to, co przed godziną dobrze jeszcze znała. Oczywiście, że w tych warunkach o wytworzeniu jakiegokolwiek trwałego narzędzia nie ma nawet mowy. Z drugiej jednak strony wiemy, że przy współdziałaniu specjalnie korzystnych okoliczności i po większej ilości tego rodzaju ćwiczeń, omawiane zwierzę zdobędzie tzw. odruch warunkowy, umożliwiający mu każdorazowo i już bez namysłu sięgnąć kijem po owoc. Prowadząc myśl dalej dodać należy, że mogą zaistnieć takie sytuacje, w których różne bodźce (banan, papierek, mucha, marchew…) wywoływać będą ten sam odruch warunkowy (sięganie kijem!). Można sobie wyobrazić wreszcie, że raz utrwalony odruch warunkowy, stale wyzwalany właściwymi mu bodźcami, utrzymywać się będzie przez całe życie, a kto wie… może nawet utrwali się dziedzicznie!
Powracając do „rodowodu Człowieka“ przypomnijmy sobie, że istota (Dryopithecus +) przeznaczona na „pogromcę natury“ morfologicznie była nie-wyspecjalizowana. Praktycznie biorąc, właściwość ta objawiała się niemal zupełną bezbronnością (brak kłów, pazurów, słaba muskulatura itp.). Niewykluczone więc, że pierwsze skojarzenia rozumowe a co dalej idzie i warunkowe odruchy, jakie wytworzył sobie i utrwalił ów „potencjalny“ człowiek, dotyczyły ochrony własnej egzystencji, a wyraziły się sięgnięciem po leżący pod nogami kamień.
Wróg nadchodzi — kamieniem we wroga… Głodny jestem — okruchem skały w łowną zwierzynę… Oto fragmenty najstarszej, zrodzonej z poczucia własnej słabości — myśli. O ile obraz powyższy pokrywałby się choć w części z istotnymi dziejami rozwoju ludzkiego, należałoby się spodziewać, że w tych wszystkich miejscach, w których kiedykolwiek egzystował najpierwotniejszy człowiek, zachowają się liczne, noszące ślady użytkowania kamienie.
Sprawdźmy to przypuszczenie.
KULTURA AMORFICZNYCH KRZEMIENI (EOLITÓW).
W różnych warstwach biologicznych, z których najstarsze datują się z górnego trzeciorzędu (przypominamy, że gałąź ,,Homo“ wówczas odszczepiła się od wspólnego pnia Prymatów!) znajdujemy tzw. „Eolity“, czyli „amorficzne krzemienie“. Termin „amorficzne“ oznacza, że „pranarzędzia“ owe były przypadkowo jedynie wykorzystywanymi i, poza śladami użytkowania, pozbawionymi cech jakiejkolwiek obróbki — okruchami skał. Jak to wykazały pomysłowe badania Prestwicha i Rutota (1889) najistotniejszą cechą Eolitów są pęknięcia, rozłupania i załuskania rdzeni krzemiennych. Ponieważ uszkodzenia owe nie zawsze dają się tłumaczyć wyłączną grą sił geologiczno – atmosferycznych. przeto wymienieni autorzy twierdzą, że na Eolitach utrwalone są czynności drapania, piłowania, gładzenia, względnie obrabiania innych, bardziej miękkich tworzyw.