Rehabilitacja alchemii
Nie wszystkim jednak alchemikom wytapiały się w tyglu pałki szlacheckie. Często nad laboratoriami urosił się cień złoconej szubienicy albo zalatywało zaduchem więziennym. Widmo szubienicy studziło niejeden alchemiczny zapał i uczyło przebiegłości. Alchemicy równie często zmieniali nazwiska jak i miejsca pobytu. W początkach wieku XVIII działał alchemik Laskaris, opat z Mityleny. Osobiście unikał oficjalnego eksperymentowania, prowokował jednak innych. Przy pomocy przez niego dostarczanego kamienia filozoficznego wyrabiali mu przygodni adepci sławę. W roku 1701 zjawił się w Berlinie w aptece Zorna. Tam nauczył pewnego młodego kandydata sztuki farmaceutycznej kunsztu robienia złota. Młodym eksperymentatorem był Jan Fryderyk Bottger, urodzony w roku 1685 i bardzo starannie wychowany przez swego ojczyma Tiemanra. Kilkunastoletni Bottger pracował bardzo zawzięcie i — jak chce kronika — z powodzeniem przy zastosowaniu preparatu Laskarisa. Otrzymał nieco złota. Jedno jest pewne, że młody farmaceuta-alchemik przechwalał się tymi powodzeniami zbyt głośno. Tak głośno, że dowiedziała się o nim policja Jego Królewskiej Mości Fryderyka I Pruskiego. Skarb królewski nie grzeszył zbyt obfitą zawartością. W porę ostrzeżony, Bottger uciekł do Wittenbergii. Król pruski domagał się wydania zbiega, reklamując go u władz saskich jako poddanego pruskiego i magdeburskiego. Namiestnik Elektora saskiego książę Fiirstenberg, po naradzie, nakazał przewieść aresztanta do Drezna; garnizon w Wittenbergu na wszelki wypadek wzmocniono. Natychmiast też uwiadomiono o wypadku samego Elektora Augusta II, przebywającego właśnie w Warszawie. August II Mocny, król polski i kurfurst saski polecił zapewnić alchemikowi pomoc w pracy, równocześnie jednak starannie go pilnować. W sprawie Bótt-gera wywiązała się dość ożywiona korespondencja między Warszawą, Dreznem i Berlinem. Król August II zajęty był zrazu dość poważnie sprawami związanymi z otwarciem sejmu, wyznaczonego na dzień 2 grudnia 1701, niemniej w nocy drugiego święta Bożego Narodzenia r. 1701 wraz z Furstenber-giem, w odosobnionej komnacie warszawskiego zamku, dokonali próby transmutacii według przepisu Bóttgera. Nie powiodła się ona, a Fiirstenberg donosząc o tym w liście do alchemika, podkreślał, że przede wszystkim przyczyną niepowodzenia prawdopodobnie był brak dostatecznej „pobożności“ u króla i namiestnika. Sprawa ciągnęła się dość długo. Eksperymenty Bóttgera do roku 1708 pochłonęły około 40.000 dukatów. Sytuacja stawała się dla alchemika coraz trudniejsza. Na szczęście dla siebie (i dla skarbu elek-torskiego) w toku doświadczeń znalazł sposób otrzymywania porcelany. Kiedy więc napięcie między elektorem a alchemikiem groziło katastrofą dla Bóttgera, wyznał on władcy, że nie umie wprawdzie otrzymywać złota ani kamienia filozoficznego, ale w zamian za to zna się na robieniu porcelany. Strony porozumiały się i wkrótce Bottger objął kierownictwo fabryki porcelany, w międzyczasie przeniesionej do Miśni. Umarł młodo w roku 1719, niepokojony jeszcze na łożu śmierci przez wysłannika książęcego, domagającego się wyjawienia tajemnicy kamienia filozoficznego. Skorzystano z jego sztuki otrzymywania porcelany, a swoją drogą niedowierzano mu. Ze też zawsze złoto więcej kusi od błogosławionych owoców pracy i wiedzy!
W tych to barwnych czasach jeszcze jedna postać z alchemicznego repertuaru zajmowała ówczesne umysły. Jógef Balsamo hrabia Cagliostro skupił swego czasu maksimum zainteresowania wokół siebie. Cesarska gazeta urzędowa w Wiedniu, pod datą 28 kwietnia 1781 roku, donosiła, że ożywił on zmarłego przy pomocy „eliksiru życia“. Jest on (tzn. Cagliostro) niezrównanym człowiekiem, który co tylko zechce, to uczynić jest w stanie: duchy wywołuje, złoto otrzymuje, wytapia kamienie szlachetne, mądrych czyni głupimi. Jedynie nie udało mu się pozyskać zaufania profesorów i doktorów medycyny“ — opowiadał autor artykułu.
Jakkolwiek jeszcze pod koniec XVIII wieku wierzono bez zastrzeżeń w możliwość sztucznego otrzymywania złota, to jednak już wcześniej chemia zaczęła przyjmować kierunek coraz bardziej nowy i naukowy. Sprawa nie poszła łatwo. Zakorzenione poglądy alchemiczne tkwiły głęboko w umysłach. Dnia 8 października 1796 ogłoszono np. w niemieckim czasopiśmie „Reichsanzeiger“ wezwanie do przyjaciół i zwolenników alchemii. Utworzono „Towarzystwo Hermetyczne“, które ułatwiać miało wymianę myśli, doświadczeń i rad między alchemikami. Dyskrecję uczyniono sprawą honoru. Powodzenie „Towarzystwa“ było nadzwyczajne. Na liczne listy odpowiadano jednak sprawnie i dość rozsądną gwarą. Ludziom zdawało się, że są członkami wielkiej organizacji. Powstawały nawet koła lokalne. W rzeczywistości impreza była dziełem dwóch lekarzy spod Dortmundu: dr. Kortuma i dr. Bahrensa. Zwłaszcza Kortum wierzył w możliwość przemiany metali w złoto. Za pramaterię uważał węgiel kamienny, nie przeczuwając nawet jak bliski był wielkiej prawdy — używając żargonu alchemicznego: wielkiej „tajemnicy“. W kilkadziesiąt lat później stał się węgiel kamienny prawdziwym kamieniem filozoficznym nowoczesnej chemii. Na nim buduje współczesna chemia prawdziwie złotodajny przemysł barwników, leków i tysięcy produktów pożyteczniejszych od złota.