Rehabilitacja alchemii
Chemia była od wieków sztuką podnoszenia wartości rzeczy poślednich. Jej rola pod tym względem’ była powszechnie uznana i do dziś dnia jest odpowiednio honorowana. Obecnie oczywiście sprawy te pojmujemy zgoła inaczej aniżeli przed wiekami. Wtedy to wartości rzeczy oceniano dość jednostronnie, mianowicie mierzono złotem. Toteż cały wysiłek — no i dowcip ludzki — wykorzystywany był w kierunku znalezienia tajemnicy przemiany metali zwykłych w „króla metali“. O tych to dawnych i nowszych poszukiwaczach złota pragniemy pogawędzić.
Jest sprawą istotnie trudną ustalić kiedy naprawdę zaczęła się historia przemiany metali w złoto. Z drugiej strony nie umiemy sobie wyobrazić chemii dawnych wieków, a właściwie „alchemii“, inaczej, aniżeli jako wiedzy tajemnej, uporczywie poszukującej „kamienia filozoficznego“. Co się zaś tyczy samego terminu: „alchemia“, to nie ustalono jeszcze jakie jest jego pochodzenie. Zdania rozmaitych autorów są co do tego podzielone. Na ogół twierdzi się jednak, że nazwa ta oznacza po prostu „chemię“ z arabskim rodzajnikiem „al“ — „ta chemia“. Możliwe, że jest ona przy tym pochodzenia egipskiego, niektórzy natomiast sądzą, że żydowskiego. Według Waldena nazwa ta wywodzić ma się od mitycznego „pierwszego chemika“: Chemes, Chymes czy też Chimas. Autor powołuje się w tej materii na autorytet Koppa. Postać wspomnianego legendarnego chemika zjawia się w pismach niejakiego Zosimosa (r. 300 po Chr.).
Rezygnując z dalszej dyskusji na ten temat, stwierdzimy, że średniowieczni alchemicy utrzymywali, jakoby wiedza ich pochodzić miała od wielce mistycznej i mitycznej postaci — od legendarnego staroegipskiego króla Hermesa. Hermes Trismegistos, „Hermes po trzykroć wielki“, był według legendy autorem 36525 dzieł i rozpraw z najrozmaitszych dziedzin, w szczególności alchemicznych. Tak przynajmniej utrzymuje legenda. Skonfrontowana z rzeczywistością wygląda znacznie skromniej. W wieku IV wymienia się jego imię w związku z alchemią, w wieku VI wiadomo już o jego pismach. Rękopis pochodzący z XIII wieku opowiada, że gdy Aleksander Wielki polecił otworzyć jego grób, znaleziono rzekomo obok kości mędrca tablicę szmaragdową zapisaną tajemniczymi znakami. „Tabula smaragdina“ bardzo intrygowała alchemików wszelkich czasów — przede wszystkim alchemików średniowiecznych. Jeszcze w roku 1636 wspomina Kircher o innej tablicy z Memfis, mającej zawierać ten sam tekst w językach greckim i koptyjskim. Ostatecznie przyjąć można bez większego ryzyka, że chodzi tutaj o personifikację egipskiego boga Toth, który jako bóg mądrości odpowiada postaci greckiego boga Hermesa. Tak czy inaczej Hermes Trismegistos był przez wieki alchemicznym patronem, samą zaś alchemię określano jako „sztukę hermetyczną“. Do dziś dnia utrzymało się określenie ..hermetycznie zamknięty“.
Sen o złocie, który zwodził tyle pokoleń alchemików, był snem pięknym ale i koszmarnym. Ciernista droga alchemii zasłana była kwiatami prawdy i kamieniami nieporozumień. Co jednak najbardziej frapuje, to fakt, że pomysł nie był niedorzeczny. Nawiązywał do heraklitowej*) idei o prze-mierności rodzajów materii. Tkwił w nim postulat nad wyraz poprawmy że materia zbudowana być powinna z jednakowego rodzaju cegiełek. Nowoczesna wiedza uczy zupełnie realnie o możliwości przemiany pierwiastków. Tylko, że alchemicy nie zdawali sobie zupełnie sprawy z wielkich trudności technicznych, o których my wiemy. Łudzili się, że dokonują dzieła, możliwego do zrealizowania przy pomocy im dostępnych, prymitywnych środków technicznych i laboratoryjnych. Przy okazji nadużywano autorytetu starego i czcigodnego Arystotelesa, także i Platona i stoickiej szkoły filozoficznej. Zresztą nadużywanie imion i autorytetów przetrwało wieki i nie przestało być modne. Najwięcej powoływali się alchemicy na powagę Stagiryty / = Arystotelesa, który urodził się. w Stagirze ok. roku 350 przed Chr. /. Największymi grzechami alchemików były jednak niejasność pojęć słowa, brak rzetelności w pracy badawczej a nade wszystko nie znali najważniejszej broni nowoczesnej chemii jaką jest analiza.
Łatwo nam oczywiście wytykać alchemiczne błędy i potykania, z perspektywy wieków i z wysokości naszej wiedzy. Łatwo także, przegrawszy wojnę prowadzić dyskusję uczoną nad błędami wodzów i przyczynami klęski oraz ubolewać z powodu niewykorzystanej okazji czy szansy. Byłoby niesprawiedliwością lekceważyć pracę alchemików, a wiedzę ich nazywać nienaukowymi marzeniami dyletantów. Przez wszystkie wieki, aż do ostatnich dni — uczeni, którym nie możemy odmawiać wielkości, wierzyli w możliwość przemiany pierwiastków, przemiany metali. Nigdy nie udowodniono, by to było niemożliwe. Stwierdzić można jedynie, że się to nie udało — a to już jest inna sprawa.