Podstęp i maskowanie się jako prawo natury
Tego rodzaju analiza sposobów maskowania się zwierząt może mieć poważne znaczenie w dobie wojen totalnych, kiedy człowiek sprowadzony do poziomu zwierzęcego, również szuka skutecznego sposobu ukrycia się przed okiem wroga. Chcąc zmniejszyć widoczność lufy armatniej, trzeba ją pomalować w sposób odpowiadający temu, co widać na również wydłużonym i zaokrąglonym grzbiecie ryby.
Wojskowi powinni więc w niektórych wypadkach uczyć się od zwierząt, ą jeśli są niezdolni do tego (co się często zdarza), zapoznać się przynajmniej z odkryciami uczonych, umiejących obserwować przyrodę. Gdyby zawsze tak czynili, uniknęliby wielu pomyłek, pomyłek poważnych, za które płaci się życiem ludzkim. Załączona rycina przedstawia „ochronny“ sposób malowania luf angielskich dział przybrzeżnych w ubiegłej wojnie, na błędność którego wskazał zoolog H. B. Cott. Rycina ujawnia wyraźnie niedorzeczność skomplikowanego wzoru, który prawie że nie zmniejsza widzialności lufy, i jednocześnie pokazuje racjonalny sposób malowania ochronnego zaprojektowany przez H. B. Cotta w oparciu o obserwację ryb i innych zwierząt.
Specjaliści wojenni w pogoni za możliwie największym bezpieczeństwem swych obiektów są zgodni ze zwierzętami w niejednym jeszcze ważnym szczególe. Nie tylko cień ułatwia rozpoznanie jakiejś machiny wojennej lub ciała zwierzęcia, ale także charakterystyczne kontury tych tworów. Im ostrzejsze zarysy jakiegoś przedmiotu, tym łatwiej można go odróżnić od tła. Chcąc zmniejszyć widzialność, trzeba więc rozbić ciągłość konturów, pociąć je niejako na kawałki. Takiego pozornego rozkawałkowania można doskonale dokonać środkami optycznymi. Pstrokacizna barwnych plam, którymi pokrywa się powierzchnię samochodów, czołgów i okrętów w czasie wojny służy właśnie temu celowi. Plamy barwne, nieraz jaskrawe, umieszcza się bezładnie, ze świadomym lekceważeniem struktury danego sprzętu. Boki okrętu np. pokrywa się nieregularnymi zygzakami o różnych barwach, zwracając jednak przy tym uwagę, by linie zasadnicze nie podkreślały zarysów burt, lecz przebiegały poprzecznie w stosunku do nich. Linie te są bardziej wyraźne niż prawdziwy zarys okrętu i dlatego mogą skutecznie maskować jego istnienie dla wzroku obserwatora, patrzącego z większego oddalenia.
Podobny cel spełniają barwne wzory, złożone z kontrastujących ze sobą plam czy pasów, którymi okryta jest powierzchnia ciała wielu zwierząt. Biało – czarne prążkowanie sierści zebry przecina w poprzek zarówno tułów jak i odnóża. Zarys ciała rozpływa się niejako i stąd ten jaskrawy skądinąd wzór może stać się znakomitym środkiem ochronnym. Gdyby prążki przebiegały wzdłuż ciała, skutek byłby przeciwny: zarys ciała stałby się wyrazistszy i zwierzę było by łatwiej dostrzegalne. Wystarczy spojrzeć na załączoną rycinę, by sprawdzić prawdziwość tego twierdzenia.
Zygzakowaty wzór na plecach żmii, prążki na sierści żbika, pasiasty ubiór, jaki noszą młode dziki, nieregularne ciemne plamy na piórach wielu gatunków piskląt, wychowujących się poza gniazdem, a nawet łaciasty strój żaby — to dalsze przykłady optycznego rozkawałkowania ciała zwierzęcego w celu zmniejszenia widzialności.
Zdrowy rozum ludzki, nieobarczony balastem uczoności, odgaduje na ogół z łatwością znaczenie takich przystosowań. W myśl panującej w przyrodzie zasady wzajemnego pożerania się, jedne zwierzęta nakładając czapkę niewidkę utrudniają tym samym robotę drapieżcom, inne zaś, te które same są myśliwymi, ułatwiają sobie w ten sposób możliwość nieznacznego zbliżania się do swych ofiar.
Dla świata naukowego jednak takie ujęcie sprawy nie od razu było oczywiste. Sceptycyzm badaczy kazał i tu szukać bardziej ścisłych dowodów na skuteczność barw i przystosowań ochronnych. Było to konieczne zwłaszcza wobec istnienia głosów, odmawiających tym urządzeniom wszelkiej wartości. W myśl opinii tego rodzaju wszędzie tam, gdzie obserwujemy przystosowanie wyglądu do otoczenia, czy też upodobnienia do podłoża, na którym zwierzę przebywa, mamy do czynienia wyłącznie z przypadkowym zbiegiem okoliczności.
Poglądy takie opierały się m. in. na istnieniu szeregu upodobnień w świecie zwierzęcym, które najwyraźniej są pozbawione wszelkiego sensu. Jeśli np. jeden z japońskich krabów (Dorippe) nosi na swych plecach wyraźny obraz twarzy ludzkiej o wschodnich rysach, to rzeczywiście trudno doszukiwać się jakiegoś praktycznego znaczenia tej dziwacznej ozdoby. Z istnienia takich przypadkowych podobieństw nie wynika jednak, by inne, bardziej celowe, nie miały realnego znaczenia.
Poważniejsze są zarzuty, opierające się na badaniu zawartości żołądka drapieżców. Jest bowiem rzeczą znaną, że żołądki ptaków owadożernych zawierają często obok szczątków okazów z jaskrawym ubarwieniem także resztki owadów o ubarwieniu ochronnym. Należy jednak przy wyciąganiu wniosków z tego faktu zachować daleko idącą ostrożność. Okoliczność bowiem, że pewna ilość chronionych owadów uległa pożarciu, nie wyklucza wcale możliwości, że znaczna część tychże uniknęła tej przykrej możliwości właśnie dzięki swemu przystosowaniu.