Podróż podmorska energii elektrycznej
Dopóki nie znajdzie się zadowalającego rozwiązania projekt podmorskiej linii norwesko – brytyjskiej nie będzie mógł wejść w stadium realizacji. Można oczekiwać, że trudności techniczne, o których mówimy zostaną pokonane w ciągu najbliższych 10 lat.
Z punktu widzenia kalkulacji gospodarczej sprawa nie przedstawia się w obecnej chwili wcale prosto. Jest błędne szeroko rozpowszechnione mnie manie, że energia wodna nic nie kosztuje, lub że jest bardzo tania. W istocie koszt inwestycji koniecznych w celu ujarzmienia wód jest wysoki i nie podobna oszacować wkładu kapitału, potrzebnego do osiągnięcia produkcji nowych czterdziestu czy pięćdziesięciu miliardów kilowat – godzin rocznie w Norwegii za lat dziesięć. Do tego doszłyby koszty budowy centrali odbiorczo – rozdzielczej, na terytorium Wielkiej Brytanii i zupełnie dziś nieznany koszt urządzeń konwersyjnych i rekonwersyjnych. Sam kabel podmorski miałby biec, według obecnego prowizorycznego projektu, od Egersund do Berwick – on – Tweed, co stanowi odległość blisko 600 km. Koszt takiego kabla ocenia się na 5 milionów funtów szterlingów, koszt zaś ułożenia go w Morzu Północnym na jeszcze milion.
Jak przy wszystkich wielkich projektach w dziedzinie gospodarki energetycznej, dokładna kalkulacja porównawcza dla różnych możliwych rozwiązań jest rzeczą nader subtelną. Bezpośrednio po ujawnieniu istnienia bomby atomowej wielu wierzyło, że otwiera się nowe, nieprzebranej obfitości źródło taniej energii. Z danych opublikowanych od tego czasu jasno wynika, że w obecnym stanie rzeczy wytwarzanie prądu elektrycznego w elektrowni opartej na eksploatacji energii atomowej, było by droższe niż wytwarzanie jej w nowoczesnej, dobrze urządzonej elektrowni parowej, co jednak oczywiście nie przesądza o możliwościach ekonomicznych energii atomowej na przyszłość. W związku z projektem importowania energii elektrycznej z Norwegii do Wielkiej Brytanii, trzeba będzie zważyć koszty urządzeń hydroelektrycznych włącznie z linią podmorską i innymi potrzebnymi instalacjami w porównaniu z kosztem innego rozwiązania, jak na przykład rozbudowy elektrowni parowych. Tymczasem zbyt wiele jest jeszcze niewiadomych, aby rachunek mógł dać miarodajny wynik. Jeżeli istotnie najbliższe dziesięć lat przyniesie rozwiązanie zasadniczego zagadnienia technicznego, związanego z przekazywaniem silnych prądów kablami podwodnymi, wówczas będzie można uważać, że zasadniczy, brakujący składnik rachunku stał się znany. Należy się też spodziewać, że możliwości praktycznego zastosowania energii atomowej będą do tego czasu lepiej wyjaśnione.
Pozostają jeszcze względy strategiczne. Przy projekcie obliczonym na eksploatacje w ciągu przynajmniej kilkudziesięciu lat, należy się liczyć z rozmaitymi możliwościami, na pozór w dane] chwili mało prawdopodobnymi. Brytyjczycy zdają sobie sprawę z konsekwencji strategicznych uzależnienia swojej gospodarki energetycznej od importu zamorskiego. Przede wszystkim sama Norwegia była by w możności w wypadku napięcia politycznego wywierać presję na Wielką Brytanię, grożąc przerwaniem dopływu prądu. Jeszcze poważniejsze zagrożenie stanowiła by na przykład ponowna agresja niemiecka na Norwegię. Wreszcie istnieje możliwość uszkodzenia samego kabla przez działanie nieprzyjacielskiej broni podwodnej.
W każdym razie projekt zasługuje na uwagę, zarówno z ekonomicznego jak z technicznego punktu widzenia, ze względu na swój pionierski charakter. Kto wie, czy za lat kilkadziesiąt nie spocznie w głębi mórz obok dotychczasowej sieci kabli telegraficznych nowa sieć kabli, przekazujących energię między kontynentami. A może znajdą się sposoby przesyłania energii systemem bezdrutowym, tak jak dziś przekazujemy sygnały radiowe..