Ofensywa na raka
Pozwólmy doktorowi Dobrinerowi spędzać bezsenne noce nad zagadką „składnika 18“, . a sami skoczmy chybcikiem na drugą półkulę globu do laboratorium dra Grzegorza Roskina i jego żony Niny Kliniewoj. Mieszkają w Moskwie i tam też opracowali swą teorię, o endotoksynie KR, którą stosowali z częściowo pomyślnym skutkiem na 4 pacjentach chorych na raka. Endotoksyna KR jest rodzajem krzyżówki serum i szczepionki. Pobiera ją się z krwi ludzi chorych na rodzaj tropikalnej śpiączki. U myszy zwalnia początkowo tempo rozrostu rakowej komórki, a potem ją niszczy. Oto mi zaprawdę piękna i niemała galeria klinicystów, jaką państwu sprezentowałem. Wygląda na to, że ludzie ci pracują dla człowieka a nie dla pieniędzy, że zasługują istotnie na sympatię pana Cronina vel Kro-nina, i że w swym szalonym uporze gotowi są naprawdę pokonać raka. Jeśli zaś tego dokonają, czekają ich ładne miliony nagród, wyznaczonych przez liczne fundacje i instytucje naukowe świata, nie licząc nagrody Nobla, która jest pewna jak w banku.
Zaraz, zaraz… a to mi ładna historia. Skoro tak wspaniałe zaszczyty i tak olbrzymie nagrody pieniężne oczekują zwycięzcę w tym boju, skądże pewność, że to tylko czyste umiłowanie ludzkości przykuwa do śruby mikroskopu. A może żądza sławy? A może miraż bogactwa? Do zbyt bolesnych gotów jestem dojść konkluzji, a gorycz zwątpienia w szlachetność natury ludzkiej zdoła mi zatruć ostatnie chwile pracy nad tym felietonem. Muszę poszukać czegoś pokrzepiającego. Zanim jednak to uczynię, przerwijmy na chwilę dla nabrania tchu.
Wyławiam z kolei dra Theodara Hauschkę z Lan-kenau Hospital w Filadelfii, jako że załączona podobizna jego osoby wzbudza niewątpliwe zaufanie. Dr Hauschka jest wysokim, przystojnym brunetem o mądrych okularach, za którymi połyskują doskonałe zeissowskie punktal oczy.
Zbadajmy zatem, jakich to chwalebnych wyczynów dokonał dr Hauschka. Przede wszystkim zamienił starą ruderą na całkowicie nowoczesne laboratorium. Założył tam dużą mysią kolonię. Wszczepił biednym myszkom raka. Teraz leczy zakażone chore gryzonie sowiecką endotoksyną KR. Jak dotychczas doszedł do przekonania, że endotoksyna łagodzi przebieg a częściowo niszczy raka myszy, ale powoduje ciężkie schorzenie wątroby, nerek, co w efekcie zabija zwierzęta. Zdaniem dra Hauschki w tym stadium badań nie można stosować KR do leczenia ludzi.
A więc znowu „ale“. Przeczuwam, że wszystkie te „ale” „jeszcze przedwcześnie“, „możliwie“, „niekiedy“ i „częściowo“ doprowadzają do pasji nawet cierpliwego Czytelnika, który chciałby wreszcie wiedzieć, jakie są rzetelne i bezsporne osiągnięcia w dziedzinie walki z rakiem. Proszę bardzo! Rozumiem doskonale zdenerwowanie i spieszę spełnić życzenie.
Tym razem służę państwu profesorem Harry S.N. Greene z Yale, którego prasa określa mianem zuchwałego eksperymentatora. Proszę nie sądzić, że dałem się uwieść reklamie i uwierzyłem a priori w solidność profesora Greena. Jestem teraz bardzo ostrożny. Sprawdziłem uprzednio, że zuchwały eksperymentator uzyskał od Amerykańskiego Towarzystwa Walki z Rakiem 12.300 dolarów rocznego stypendium na kontynuowanie badań. Myślę, że jest to dostateczny probierz, bowiem jak dotychczas nikt się nie kwapi z podarowaniem tysiączków za piękne oczy.
Profesor Gieene przeszczepił kawałek ludzkiej rakowatei tkanki oraz cząsteczki nerek, serca, płuc i innych organów ludzkiego embrionu (z wyjątkiem wątroby) na świnkę morską i stwierdził, że transplantacja we wszystkich wypadkach się udała. Ucieszyło to bardzo profesora Greena, szczególnie gdy wypłacono mu za ten wyczyn 12.300 dolarów na dalsze prace. A oto motywacja doniosłości odkrycia prof. Greena:
Przeszczepienie żywej tkanki jednego gatunku na drugi (np. z człowieka na zwierzę) możliwe jest tylko w wypadku, jeśli tkankę pobierzemy z embrionu, w odpowiednim wieku. Aby udała się transplantacja tkanki embrionu ludzkiego, nie może on przekraczać wieku 5 miesięcy. Zjawisko to biologia tłumaczy w ten sposób, że płód do pewnego wieku nie posiada jeszcze zróżniczkowania gatunkowego. Pomyślny wynik próby przeszczepienia ludzkiej tkanki rakowatej dorosłego człowieka na świnkę morską, jakiej dokonał prof. Greene, jest więc w myśl tych wywodów rewelacją. Eksperyment ten świadczyłby, że tkanka rakowata posiada cechy tkanki embrionu, lub nawet, że składa się z komórek embrionalnych. Wynikałoby też, że człowiek dorosły posiada ukryte w swym organizmie komórki embrionalne. Dlaczego powodują one tylko w niektórych osobnikach powstanie nowotworu złośliwego i od jakich zależne jest to okoliczności, odpowiedzi na to pytanie nie może jeszcze udzielić arv’ prof. Greene, ani ktokolwiek inny. i
Zdaję mi się, że tym razem dotrzymałem słowa i podałem wiadomość, która zasługuje na uwagę i wiarę: nie obiecuje ona cudownego uzdrowienia chorych, ale odsłania przed nami bardzo ciekawą, biologiczną zagadkę. Prof Greene (i Amerykańskie Towarzystwo do Walki z Rakiem, które nie jest niespokojne o swe pieniądze) pocieszają się myślą, że odkrycie to może skierować dalsze badania na właściwą drogę. Przełknijmy i my tę nadzieję. Nic nam innego nie pozostaje.
Kończę. Słyszę już groźne pomruki: jak długo będą nas jeszcze karmić tą rakową mizerią, w której końca ani prawdy nie widać. Wstrzymaj się Czytelniku z pogróżkami, niewiele one zdziałają. Będę cierpliwie i starannie informował o wydarzeniach z tego frontu, który jest pięknym przykładem uporu, energii i naiwnego entuzjazmu klinicystów całego świata. Protesty nic nie pomogą, a co do strachu, drżę tylko przed Obywatelskim Komitetem Walecznych Pań Doktorowych.