O niekontrolowanych uczuciach i nieprzemyślanych działaniach
Rozum głosi solidarność wszystkich ludzi dobrej woli i — rzecz jasna — wcześniej czy później zwycięży. Świadczą o tym rozwijające się na całym świecie idee socjalizmu, dążące do jednego wspólnego celu: do stworzenia warunków dobrobytu dla całej ludzkości, a nie dla jednej jakiejś grupy ludzkiej.
Rozległa wiedza i bogate doświadczenie rozwijają postawę krytyczną człowieka wobec własnych sądów i wierzeń. Wiadomo, że wyprawy krzyżowe, zetknęły społeczeństwo europejskie z arabskim, kulturę chrześcijańską z mahometańską, otworzyły oczy wielu myślicielom na to, jak wiele jest różnorodnych, choć równie płomiennych wierzeń, jak wiele jest dziwacznych, choć uchodzących za naturalne, obyczajów. To poznanie względności i różnorodności przekonań stało się tym ładunkiem dynamitu, który rozsadził gigantyczny klasztor scholastyki średniowiecznej i wyprowadził myślicieli, szukających szerszego oddechu, na świeże powietrze Odrodzenia.
OŁÓW TRADYCJI I BANKA MYDLANA MODY
Ujemny wpływ uczucia na myśl naszą wyraża się często w dyspozycji intelektualnej, którą można byłoby nazwać konserwatyzmem, a nawet zacofaniem. Boimy się zetknąć z jakimś nowym prądem umysłowym, z jakąś nową ideą, która mogłaby zburzyć nasz wygodny spokój intelektualny, bierność i gnuśność naszej drzemiącej myśli. Mamy w sobie zakorzenione i zakotwiczone wierzenia i przyzwyczajenia, których częstokroć nie chcielibyśmy się pozbyć, nawet gdybyśmy uświadomili sobie ich szkodliwość. Dobrze nam jest z nimi, zżyliśmy się z nimi, a tu przychodzi ktoś lub coś i waży się zakwestionować nasze prawo do gnuśności, bierności i drzemki umysłowej!
Takie rozumowanie jest bardzo krótkowzroczne. Jest to przysłowiowe strusie chowanie głowy w piasek. Brak zainteresowań nową ideą, nowym prądem myślowym może fatalnie odbić się na losie konserwatywnej jednostki lub grupy społecznej: wcielenie się tej nowej idei w życie, reforma życia zastanie ją nieprzygotowaną i niezdatną do dotrzymania kroku rozwijającej się rzeczywistości. W konsekwencji dana jednostka czy grupa społeczna nie tylko straci upragniony spokój, czego najwięcej się obawiała, lecz może zostać startą w oblicza ziemi przez triumfalny pochód nowej idei, co już znacznie przerasta wszelkie niewygody, związane z wysiłkiem poznania na czas nowych prądów.
Niebezpieczeństwo zachowania postawy konserwatywnej w skali narodu poznać możemy na przykładzie zacofanych, zmurszałych Chin cesarskich.
Trzeba się zastrzec, że nie wszystko, co nowe. jest wartościowe. Puste nowinkarstwo i snobizm, pyszniące się wszystkim, co modne, są godne politowania. W tym, co przekazuje nam tradycja, są składniki wartościowe i użyteczne, ale są też składniki dawno przeżyte, hamujące rozwój życia, wrogie postępowi.
Weźmy jako przykład zjawisko mody. Ma ono ciekawy podkład socjologiczny i psychologiczny. Warstwy tak zwane „wyższe“ (wodzowie i kapłani u ludów pierwotnych; „beau monde“ i „high life” w czasach nowszych) starają się czymś wyróżnić, by czasem — broń Boże! — nie upodobnić się do gminu. Więc wodzowie przywdziewają odpowiednie insygnia wojskowe (pióra, hełmy, sznury srebrne 1 złote), kapłani — specjalne szaty i nakrycia głowy, arystokraci rezerwują sobie specjalne barwy 1 obramowania sukien, osobliwe fryzury, nawet odrębny język.
Ta sprawa odrębnego języka wyższych warstw społecznych stanowi osobny rozległy temat. Ograniczę się tu tylko do wzmianki.
Święty sanskryt ezoteryczny Indii i święty ezoteryczny język kapłanów egipskich różniły się od Języka „pospólstwa“ w tych krajach. W tych „wyższych“ językach tworzono „prawdziwą“ wiedzę filozoficzną i psychologiczną (Indie) oraz biologiczną i techniczną (Egipt).
To odgradzanie się sfer „wyższych” od „niższych” za pomocą języka widoczne Jest na całej przestrzeni dziejów ludzkości. Takim językiem, „wyróżniającym“ arystokrację od „motłochu“, był język grecki w Rzymie, a Język łaciński — w przeciwieństwie do języka „prostaczków“, języka krajowego poszczególnych narodów europejskich Średniowiecza. Do bardzo niedawna był nim język francuski wśród wszystkich choć trochę „szanujących się” ludzi z „towarzystwa“. Obecnie — zdaje się — staje się nim język angielski…
To piętno odrębności i „wyższości“ przez nie-zrozumiałość dla ogółu nosi na sobie po dzień dzisiejszy terminologia recept lekarskich i język liturgiczny wielu wyznań. — Ale powróćmy do analizy zjawisk mody.
Otóż, jak powiedziałem, warstwy społeczne, uważające siebie za coś „lepszego“, starają się odgrodzić od pospólstwa znakami wyróżniającymi. Trzeba przyznać, że najszlachetniejszą formę przybrała ta dążność do wyróżniania się w wymienionych już wielkich cywilizacjach Wschodu: w Indiach i Egipcie W krajach tych starali się kapłani wyższą kulturą: wiedzą filozoficzną i matematyczno-przyrodniczą „dla wybranych“ — zaznaczyć swoją wyższość nad tłumem. Na ogół jednakże — we wszystkich niemal krajach i epokach — nie stać było arystokracji na odrębność inna niż czysto zewnętrzną, ujawniającą się w odmienności ubiorów, języka i obyczajów.