O niekontrolowanych uczuciach i nieprzemyślanych działaniach
Fanatyzm religijny kazał Hindusom rzucać się pod miażdżące kola gigantycznego powozu Dżaggernata; skopcom rosyjskim wyrzynać sobie w ekstatycznym tańcu części rodne; Japończykom — rozpruwać sobie własnoręcznie brzuch w razie zgonu boskiego mikada.
Gorzej jeżeli fanatyzm odbija się okrutnie już nie na samym wierzącym, będącym ostatecznie panem swego ciała i życia, lecz na innym człowieku. Przypomnijmy sobie nieludzki zwyczaj plemion pierwotnych składania żywych ofiar z łudzi w darze bóstwu, lub praktyki hinduskiej sekty Tugów-Dusicieli, wlokących umyślnie zaduszonych niewiernych do ołtarzy swego bóstwa.
Ale skutki fanatyzmu mogą przybrać rozmiary klęski światowej.
Zaważając już na losach ludzkości całej, fanatyzm wzniecony przez Mahometa przeszedł ogniem i mieczem przez Arabię, Syrię, Mezopotamię, Turcję i Egipt, a fanatyzm, rozpętany przez Hitlera, przebiegł niszczącym płomieniem po kwitnących miastach Europy.
Abstrahując w ramach niniejszego artykułu od analizy społecznego i politycznego oblicza hitleryzmu, wskażemy, iż mamy tu do czynienia z fanatyzmem rasistowskim — w naszych czasach znacznie aktualniejszym od fanatyzmu religijnego.
Swą ślepą, obłąkaną wiarę w panowanie narodu niemieckiego nad światem (zupełnie na wzór epileptyka-Mahometa) oparł Hitler na fałszywej, lecz podsycanej przez manię wielkości, teorii wyższości „rasy nordyckiej czyli germańskiej“ (!) nad wszystkie inne. — Słynne rozróżnienie hitlerowskie „narodu panów“ i „narodu niewolników“ opiera się oczywiście nie na rozsądnym, naukowym badaniu, lecz na nieprzytomnej, oszalałej pląsawicy namiętności, wysuwającej przesądy jako fundament głoszonej „religii nazistowskiej“. I najbardziej ponury jest fakt, że na usługi tego szału stanęła nauka hitlerowska — uczeni, po których można było się spodziewać więcej krytycyzmu i godności ludzkiej.
Wierzący różnych wyznań, opierający swe przekonania nie na rozumie i doświadczeniu, lecz na wzruszeniu, nie są w stanie podać wystarczających, obiektywnie sprawdzalnych dowodów słuszności swej wiary i dlatego uciekają się do „argumentum igneum“, „argumentu ogniowego“.
Jak Kalwin przekonywał Serveta (słynnego hiszpańskiego lekarza, odkrywcę płucnego obiegu krwi), że wiara jego, Kalwina, jest słuszna? — Przez spalenie na stosie.
Ten sam argument zastosowano wobec czeskiego reformatora Jana Husa i wobec wielu tysięcy ofiar w okresie szalejącej inkwizycji.
„Żelazny argument“ miecza stosowano też na przykład wobec Albigensów, wytępionych w XIII wieku w krwawych wyprawach religijnych, lub wobec Hugenotów, wyrżniętych w ich własnych domach pewnej ślicznej nocy paryskiej, nocy św. Bartłomieja.
Rzecz dziwna i smutna, że jednostki i narody, będące ofiarami krwawej nietolerancji — mam na myśli nieludzkie prześladowanie Chrześcijan w starożytnym Rzymie — nie pamiętają krwawej lekcji przeszłości i, dochodząc do władzy, same okazują najokrutniejszą nietolerancję wobec własnych sekt lub obcych wierzeń.
Nietolerancja zwraca się nie tylko wobec różnej wiary, nie dysponującej, jak wiemy, obiektywnymi dowodami swej prawdziwości. Zwraca się też ona wobec nauki, głoszącej poglądy odmienne od tych, które podsuwa wiara, choć poglądy te są obiektywnie sprawdzalne.
Giordano Bruno został spalony na stosie za to, że rozwijał myśli o nieskończonej liczbie ciał niebieskich i inne podobne „herezje“. Galileusz więziony i dręczony był z tego powodu, że nauczał, iż Ziemia się obraca. Niezbyt dawny słynny „małpi proces“ w Stanach Zjednoczonych, wytoczony nauczycielowi za to, że wykładał o pochodzeniu człowieka w duchu ewolucjonizmu darwinowskiego, świadczy dostatecznie o tym, że ciemnota i nietolerancja trwają w wielu „kulturalnych“ środowiskach po dziś dzień.
W ŚWIETLE ROZUMU
Fanatyzm wypływa z braku krytycyzmu, z nieumiejętności spojrzenia na siebie niejako „od zewnątrz“ i zastanowienia się bezstronnie nad tym, jakie dane przemawiają za wyznawanym wierzeniem.
Oczywiście, nie wszystko w dziedzinie światopoglądu da się niezbicie zakwalifikować jako prawda lub fałsz: istnieją składniki światopoglądu niesprawdzalne w bezpośrednim doświadczeniu lub ńa gruncie logiki. Są to przekonania jak się to mówi, „intuicyjne“, podpowiedziane przez uczucie, a nie rozum i zmysły.
Krytyczny stosunek do tych przekonań polega na tym, że się uświadamia sobie ich subiektywność: to, że nie mogą obowiązywać powszechnie, skoro nie ma dla nich sprawdzianu obiektywnego. Dotyczy to w pierwszym rzędzie wierzeń religijnych.
Ze stanowiska rozumu nie ma różnicy między ludźmi w zależności od koloru ich skóry, czy zajmowanych przez nich pozycji społecznych. Wszyscy ludzie mają w zasadzie równe prawo do szacunku i szczęścia, i wszelkie ograniczenie wolności i życia jednostki czy grupy społecznej, nie podyktowane myślą o dobru całej ludzkości, musi być bezwzględnie potępione. i ,
Fanatyzm głosi obłędny separatyzm garstki „wiernych“ i przeciwstawiając się wszystkim innym grupom społecznym w końcu sam musi zginąć. Dowód tego mamy przed oczyma w dążeniu Hitlera do odgrodzenia narodu niemieckiego od wszystkich innych narodów podbitych za pomocą drakońskich praw, karzących mieszanie krwi, — i w reakcji wyzwolonych narodów na akty niesłychanego gwałtu i terroru hitlerowskiego, reakcji w postaci sądów nad „zbrodniarzami wobec ludzkości“.