O jednolitości zasadniczych procesów życiowych
Otóż niektórzy sądzą, że ów, pozornie przynajmniej bezużyteczny, hormon melanoforowy miałby w ustroju człowieka również być takim szczątkiem, pozostałym po owych przodkach człowieka, którzy posiadali jeszcze kurczliwe komórki barwnikowe. W miarę ewolucji zdolność zmiany barwy miała zaniknąć, podczas gdy hormon był w dalszym ciągu wytwarzany.
Pogląd taki nie zyskał jednak stałego obywatelstwa w świecie uczonych. Przyjmuje się raczej, że hormon melanoforowy odgrywa i w życiu człowieka jakąś rolę, choć jeszcze bardzo mało znaną. Wspomnieliśmy już powyżej, że być może wywiera on pewien wpływ na stan ukrwienia drobnych naczyń. Inni badacze związali go z rytmem dziennonocnym. Pokazało się bowiem, że produkcja jego ulega regularnym wahaniom w ciągu doby. Dlatego też próbowano go nazwać wręcz hormonem dziennonocnym i niektórzy uważają go nawet za istotną przyczynę dziennonocnego rytmu człowieka, który objawia się m. in. zmianami w pracy narządów wewnętrznych w ciągu doby. Jeszcze inni przypisują mu jakiś wpływ na przemianę materii. Wszystkie te przypuszczenia są jednak jeszcze mocno niepewne i nie wszystkie wyjdą zwycięsko z próby, po dokładniejszym sprawdzeniu i zbadaniu. Również nie wykazano dotąd znaczenia hormonu melanoforowego dla ubarwienia skóry i włosów człowieka. W szczególności, nie wykazano żadnego związku między pigmentacją ciała a ilością wytwarzanego hormonu. Przysadka murzyna np. zawiera go w nie większej ilości, niż przysadka białego człowieka. Nie wróży to wielkiego powodzenia podejmowanym niekiedy próbom leczenia tym hormonem zaburzeń barwnikowych skóry i włosów.
Nieco więcej szczęścia mieli jedynie ci badacze, którzy wpadli na pomysł przypisania naszemu hormonowi pewnego znaczenia dla zmysłu wzroku. I tutaj znów pierwszych wskazówek udzieliły ustroje niższych kręgowców. Mianowicie u ryb i u gadów ciemny barwnik, zawarty w siatkówce oka, przypomina nieco barwnik melanoforów z tego względu, że wykonywa pewne ruchy. Wędruje on w zależności od ilości światła wpadającego do oka. Gdy jest ciemno, wysuwa się ku przodowi, w kierunku do powierzchni oka, z nastaniem jasności cofa się w głąb. Wędrówka ta odbywa się w warunkach naturalnych, z każdą zmianą dnia w noc i na odwrót. Wysunięto przypuszczenie, że hormon melanoforowy mógłby wywierać jakiś wpływ także i na ten rodzaj wędrówek pigmentowych. W istocie przekonano się, że po zastrzyku wyciągu z przysadki, barwnik w oku żaby ustawia się w położeniu odpowiadającym ciemności. Znaczenie naszego hormonu dla normalnej czynności oka żaby zostało więc wykazane, jeżeli nie z całkowitą pewnością, to w każdym razie z dużym prawdopodobieństwem.
Oko ptaków, ssaków i człowieka nie wykazuje podobnych wędrówek barwnika, mimo to jednak kusząca była myśl, czy i tutaj także nasz hormon nie wywiera jakiegoś wpływu. Przede wszystkim stwierdzono więc, że oczy tych zwierząt i człowieka rzeczywiście zawierają pewne ilości tego hormonu. Mierząc zaś zawartość jego w oczach różnych zwierząt, zauważono, że w czasie pobytu w ciemności jego ilość jest zwiększona. Dalszym krokiem było odkrycie, że także sama przysadka mózgowa zwierząt, o nocnym trybie życia, zawiera znacznie więcej hormonu niż ten sam gruczoł u zwierząt dziennych. Tak więc np. przysadka sowy zawiera ponad dwadzieścia razy więcej hormonu melanoforowego niż podobny gruczoł gołębia. Zbliżony stosunek istnieje między przysadkami kota i świnki morskiej, z których pierwszy jest zwierzęciem nocnym, druga zaś prowadzi dzienny tryb życia. Mając już takie wyniki, zaczęto domyślać się, że hormon melanoforowy ma coś wspólnego z przystosowywaniem się oka do patrzenia w ciemności. Jak każdy z nas mógł zaobserwować wielokrotnie sam na sobie, tuż po wyjściu z oświetlonego pokoju w ciemność nie widzimy zgoła nic. Stopniowo dopiero poczynamy rozróżniać wpierw zarysy przedmiotów, a potem zaczynają wyłaniać się coraz wyraźniej szczegóły ich kształtów. Przy takiej adaptacji oka do ciemności, wzrasta bardzo znacznie, bo aż kilka tysięcy razy, jego czułość na światło. Proces ten można bardzo znacznie przyśpieszyć przez wkroplenie do oka roztworu hormonu melanoforowego. Wydaje się więc prawie pewnym, że hormonowi temu przypada jakaś rola przy umożliwianiu widzenia w ciemności. Zasługuje przy tym na uwagę, że znany nam już antagonizm hormonu melanoforowego i adrenaliny zachowuje się także i tutaj: wkroplenie roztworu adrenaliny do oka opóźnia bowiem znacznie adaptację oka do ciemności. Widać tak zacięta wrogość panuje między tymi hormonami, że muszą zwalczać się na każdym terenie, gdzie tylko się spotkają. Ustrojowi, jako całości, nie przeszkadza to jednak, bo dopiero z wyników tych ustawicznych zmagań buduje się harmonia jego czynności.
Funkcje fizjologiczne w obrębię ustroju przebiegają w ścisłym związku i wzajemnej zależności. Gdy interesujemy się w danej chwili np. krążeniem krwi, czy zmianą barwy, lub też jakimkolwiek innym zjawiskiem fizjologicznym, możemy ulec pokusie zapominania o tej okoliczności. Koncentrujemy uwagę na jednym procesie, wyodrębnionym przez nasz intelekt i zdaje się nam chwilowo, że wszystko, co poza tym istnieje w ustroju, stanowi tylko bierne tło. Tymczasem, jak to stwierdził już Carrel, wnętrze organizmu przypomina sieć bagnisk i zarośniętych stawów, połączonych leniwłe płynącymi kanałami. Prąd, przepływający w takim środowisku, może przebiegać je całe wzdłuż i wszerz, a mała fala raz poruszona, może zatoczyć kręgi aż do najdalszych zakątków. Dobrym przykładem istnienia takich stosunków, może być chociażby związek pomiędzy występowaniem hormonu melanoforowego i obecnością nowotworów w ustroju.