O czym jeszcze fizycy nie wiedzą?
Tego rodzaju wątpliwości są bardzo częste i typowe. Ludzie wykształceni, ba, z tytułami naukowymi, często wysuwają tego rodzaju zarzuty pod adresem nauki i martwią się, że nie jest ona zdolna dać owego „wyższego stopnia zrozumienia istoty rzeczy“. A już najbardziej typowy jest ów zarzut podnoszony przeciwko fizykom, że nie wiedzą czym właściwie jest owa „elektryczność“. Otóż należy stwierdzić, że tego rodzaju pretensje wysuwane przeciwko nauce są nieuzasadnione. Nauka nie odpowiada na pytania źle postawione. Fizyk interesuje się w dziedzinie elektryczności przede wszystkim przejawami tego, co nazywamy elektrycznością, w materii. Słowo „elektryczność“ jest to rzeczownik urobiony od przymiotnika „elektryczny“, który to przymiotnik stosuje się do szeregu rozmaitych zjawisk, bardzo różnych, aczkolwiek związanych z sobą pewnym pokrewieństwem. Właściwie więc można mówić tylko o zjawiskach elektrycznych, lecz tych jest tak wiele i tak rozmaitych, że trudno jest w jednym zdaniu odpowiedzieć na pytanie: co to jest zjawisko elektryczne. Zjawiska elektryczne występują zawsze w związku z pewną wielkością, którą nazywamy ładunkiem elektrycznym. Podobnie, jak określony sens ma rzeczownik „papier“ i przymiotnik „papierowy“ lecz nie wiele sensu ma określenie „papierowość“, tak też jest i z rzeczownikiem .ładunek“ (elektryczny) i z przymiotnikiem „elektryczny“, podczas gdy „elektryczność“ jest tylko ogólnikiem takiego samego rodzaju jak „papierowość“. Nikomu nie przychodzi na myśl pytać co to jest „papierowość“, natomiast można zapytać, co to jest papier. Podobnie też nie ma wiele sensu pytać o „elektryczność“, a zato wolno postawić pytanie, co to jest „ładunek elektryczny“, „potencja! elektryczny“ itp…
Jeśli chodzi o te ostatnie pojęcia, to fizyk potrafi już od dość dawna podać odpowiedź. Zapytajmy go np. o ładunek elektryczny, a poda nam natychmiast definicję, która w swej istocie stanowić będzie przepis na zmierzenie ładunku elektrycznego. Posługując się taką definicją, można w każdym wypadku wykonać pewną czynność zwaną mierzeniem i przekonać się, czy w danym miejscu i w danych warunkach istnieje jakiś ładunek elektryczny, czy też go nie ma, a jeżeli jest, to jak duży. Wynikiem takiego pomiaru będzie zawsze pewna liczba dodatnia, ujemna, lub równa zeru, dlatego też definicję ładunku zaliczamy do ścisłych definicji naukowych. Fizykowi tego rodzaju definicja zupełnie wystarcza, natomiast przeciętny „szary człowiek“ oraz pewna kategoria „filozofów“ nie czuje się zadowolona z otrzymanej odpowiedzi.
Jeśli chodzi o „papier“, to najprościej można wyjaśnić ten wyraz komuś, kto go nie zna, przez pokazanie mu kawałka papieru Ów przyjrzy się, dotknie palcami, przekona się, że szeleści, że da się zmiąć, rozedrzeć etc-, i przypuszczalnie powie, że teraz już wie, co to jest papier. Na tym przykładzie widzimy, że wiedza o jakimś przedmiocie polega najczęściej na tym, że uzyskaliśmy dostatecznie dużo wrażeń zmysłowych odnoszących się do danego przedmiotu. Zaspokojenie głodu doświadczeń zmysłowych zazwyczaj nam wystarcza i nie odczuwamy żadnego niepokoju metafizycznego na myśl o „papierze“ i nie przychodzi nam wcale do głowy pytanie, czym w swej istocie jest papier. Otóż fizyk, stawiając sobie pytanie, co to jest ładunek elektryczny, postępuje zupełnie podobnie. Poddaje on ten ładunek wszelkim możliwym próbom w zasadzie podobnym do poprzednio o-pisanego dotykania, zwijania i rozdzierania papieru, tylko bez porównania ściślejszym. Mianowicie mierzy on, jak może najdokładniej, siły wywierane przez ładunki, wprawia je w ruch i bada skutki wywołane dokoła przewodnika przez poruszające się ładunki itd… A gdy wszystkie dostępne mu własności ładunku wykryje i pomierzy, wówczas powiada, że wykonał pracę naukową i jest zadowolony z siebie
Jeśli chodzi o nasz trywialnie prosty przykład „papieru“, to przecież można uzyskać wiedzę głębszą niż taka czysto objawowa gdyż na pytanie, czym jest papier, można od powiedzieć opisem, jak papier powstał i * czego się składa. Papier powstaje z miazgi drzewnej na skutek takich a takich przeró bek, zawiera celulozę itd… itd… Tego rodzaju odpowiedź jest dopiero w pełni zadowala jąca i wyczerpuje problem papieru w zupełności. Wydaje się, że jakiejś odpowiedzi w tym rodzaju oczekują ci, którzy pytają o istotę ładunku elektrycznego, lub energii atomowej, ci, którzy pytają, czym jest czas itp.