Krzycz gdy się sparzysz, czyli fizyka na wesoło
CIAŁO TWOJE SKŁADA SIĘ Z TRZĘSĄCEJ GALARETY
Gdy tak oto, czytelniku, siedząc spokojnie dumasz nad dziwami przyrody, to w tej samej chwili uderzają w twój nos cząsteczkowe pociski z prędkościami kuli karabinowej. Czuję, że zrobiło ci się w tej chwili trochę nieprzyjemnie i może machinalnie dotknąłeś ręką nosa. Pocieszę cię, że masa tych pocisków jest znikomo mała — 10.000.000.000.000.000.000.000.000 razy mniejsza od pocisku karabinowego, zatem i działanie jest odpowiednio słabsze. Gdyby jednak uzyskały większą prędkość, to niewątpliwie groziłoby niebezpieczeństwo. A to się zdarza czasem, o czym zaraz będzie mowa. Odpowiedź na to pytanie znowu poszukamy w doświadczeniu. Wystarczy wpuścić kroplę niebieskiego atramentu do szklanki czystej wody, aby po pewnym czasie zaobserwować zabarwienie całej cieczy. Widocznie cząsteczki atramentu (cieczy) również są w ciągłym, bezładnym ruchu, i dzięki tym ruchom przenikają pomiędzy cząsteczki wody. A te ostatnie, czy też przypominają rój pszczół? Angielskiemu botanikowi Brownowi udało się nawet uwidocznić ruch tych pszczół-cząsteczek wody. Wyjaśnienie jest proste. Pyłek zawieszony w wodzie przypomina bowiem dużą piłkę (kilka metrów średnicy) wśród rozbawionego tłumu ludzkiego. Coraz to ktoś ją popchnie, piłka posunie się kilka metrów naprzód, potem następuje nowe pchnięcie, piłka zbacza z drogi itd. itd. Piłka musi być oczywiście dostatecznie lekka, aby można ją było łatwo wprawić w ruch, i jednocześnie dostatecznie wielka, aby mogła być widoczna dla obserwatora nie odróżniającego poszczególnych jednostek w tłumie. Podobnie pyłek nie może być zbyt wielki i jednocześnie zbyt mały i dlatego zjawisko ruchów Browna jest tak rzadko obserwowalne. I tak jak z ruchów piłki można by wnosić o ruchach jednostek tłumu, podobnie z ruchu pyłku sądzi się o ruchach cząsteczek wody.
Badania fizyków wykazały, że nie tylko cząsteczki cieczy są w ciągłym, bezładnym ruchu, ale również cząsteczki ciał stałych czynią to samo. Występuje tu jednak zasadnicza różnica. Cząsteczki ciał stałych na ogół nie wędrują w dalekie strony, jak to ma miejsce w gazach i cieczach, lecz drgają wokół miejsca stałego pobytu. Wszak nigdy się jeszcze nie zdarzyło bez specjalnych zabiegów, aby obrączka złota, jaką może czytelniku nosisz na palcu, rozpłynęła się w tym ciele, jakby się to łatwo mogło zdarzyć, gdyby cząsteczki złota miały zupełną swobodę ruchu.
Ale, ale… Z ostatniego ustępu wynika jak gdyby, że cząsteczki organizmów żywych, cząsteczki stanowiące skórę, mięśnie i kości autora tego artykułu i jego czytelnika również są w ciągłym ruchu drgającym lub nawet swobodnym (cząsteczki krwi, limfy itd.). Czyżby to było możliwe, aby moje ciało stanowiło rój rozedrganych pszczół – cząsteczek? Ależ oczywiście tak! Ruchy te są tylko bezładne, skierowane w najróżnorodniejsze strony ii dlatego jako całość ciało nie porusza się, jakkolwiek zdaje się raczej przypominać trzęsącą się galaretę niż coś naprawdę statycznego. Dziwne, ale prawdziwe, albo raczej dziwne, ale stwierdzone doświadczalnie.
MIERZYMY PRĘDKOŚĆ CZĄSTECZEK W HERBACIE
Stoją przed nami dwie szklanki herbaty. Jak stwierdzić, w której cząsteczki poruszają się szybciej? Zadanie niewątpliwie trudne, jeśli się zważy, że ani cząsteczek, ani ich ruchu nie zauważymy nawet za pomocą mikroskopu elektronowego, powiększającego 50.000 razy. Fizycy są jednak na ogół pomysłowi i wymyślili prosty przyrząd służący do porównywania prędkości cząsteczek. Szybkościomierz (tak go nazwijmy) taki wyobrażony jest na rysunku 5. Widzimy długą, wąską szklaną rurkę, zalutowaną u jednego końca, a u drugiego zakończoną szklaną banieczkę. W banieczce i w dolnej części rurki znajduje się rtęć. To jego budowa. A działanie bardzo proste.
Gdy wstawimy „szybkościomierz“ do herbaty, cząsteczki cieczy poruszając się bezładnie poczną bombardować cząsteczki szkła i wprawią je w silniejsze drgania.
Cząsteczki szkła z kolei zaczną atakować cząsteczki rtęci, oddadzą im część nabytej od herbaty energii i wprawią je w szybszy ruch. Cząsteczki rtęci poruszając się szybciej poczną bardziej się „rozpychać“ wzajemnie —- rozszerzy się, zwiększy swoją objętość, nie będzie mogła zmieścić się w dotychczas zajętej przestrzeni, a więc poziom rtęci wzniesie się wyżej. Wzniesienie poziomu rtęci w „szybkościomierzu“ może być zatem miarą szybkości cząsteczek herbaty. Jeśli w szklance pierwszej rtęć wzniesie się do poziomu niższego niż w drugiej, to możemy niewątpliwie twierdzić, że cząsteczki herbaty w szklance pierwszej poruszają się wolniej niż w drugiej
REWELACYJNE ODKRYCIE
Sądzę, czytelniku, że odkrycia tego sam już dokonałeś. Opisany „szybkościomierz“ to przecież zwyczajny termometr. I podobnie jak p. Jourdain w którejś tam wiośnie swego życia dowiedział się ze zdziwieniem, że mówi prozą, podobnie i my dowiadujemy się obecnie, że wkładając termometr pod pachę, mierzymy przeciętną szybkość cząsteczek naszego ciała. Gdy jestem chory i powiadam, że mam gorączkę, oznacza to, że cząsteczki mego ciała poruszają się szybciej niż wtedy, kiedy jestem zdrów i mam normalną temperaturę. Temperatura jakiegoś ciała jest miarą prędkości jego cząsteczek. Określenie „herbata posiada wysoką temperaturę“ to tylko pewien sposób wysławiania się. „Cząsteczki herbaty poruszają się szybko lub posiadają dużą energię“ jest określeniem równoważnym poprzedniemu, ale o ileż lepiej obrazującym istotny stan rzeczy.
Ale powie niejeden, temperaturę wyznaczamy przecież nie tylko termometrem, temperaturę „czujemy“ za pośrednictwem tzw. zmysłu ciepła. Dotykam np. ręką szklanki, odbieram wrażenie ciepła; cóż to ma wspólnego z cząsteczkami i ich ruchem. Jak się okazuje, bardzo wiele. Oto cząsteczki szkła czy herbaty bombardują cząsteczki naszej skóry i za pośrednictwem nerwów bodziec dociera do mózgu, wywołując wrażenie ciepła. Czasem bombardowanie to jest tak silne, że powiadamy: „parzy“. A czasem nawet energia padających pocisków jest tak wielka, że rozbija cząsteczki w komórkach skóry na atomy, przekształca je, powoduje różne reakcje chemiczne — powstaje tak zwane oparzenie. I wtedy słusznie byłoby ostrzegawczo zawołać „Uwaga! bombardują!“