Korespondencja Fryderyka Chopina
W jednym z nieznanych ogółowi i nieogłoszonych dotychczas listów Chopina do Delfiny z Komarów Potockiej, z którą od r. 1832 wiązała go miłość, która przemieniona w serdeczną przyjaźń, przetrwała do śmierci wielkiego twórcy, wyraził się on: „Zniszcz listy moje, bo jakby kto je chwycił, to i Tobie kompromitacja i mnie wielkie turbacje i przykrości być mogą“. A w innym liście wyraża się dosadnie, prawdziwie po mazursku, o pamiątkach: „Kiedy do piekła trafię, to może mi się uda jakiegoś diabła namówić, żeby wziął tęgi fidibus i na świat poszedłszy wszystkie po mnie pamiątki popalił. Nie chcę, żeby w muzeum kto moje stare portki admirował. To co mam najlepszego — dzieła moje — to daję, a wszystko insze nikogo interesować nie powinno.
Był Chopin zatem przeciwny, by listy do Delfiny, jak i wiele innych, przeszły w ręce obce, stały się tematem doczesnych lub pośmiertnych rozważań i komentarzy, by dotarły do szerszego ogółu. A jednak sam nie stosował się do tej zasady i wielkim pietyzmem otaczał różne pamiątki rodzinne, lub dotyczące swych przeżyć sercowych, a przede wszystkim otrzymywaną korespondencję.
W spadku jego znalazła się, poza wielką ilością listów od rodziców i sióstr, od przyjaciół, znajomych, uczennic i uczniów, także korespondencja z Wodzińskimi. W osobnej kopercie, zawiązanej wstążką, przechowywał Chopin do śmierci listy od Marii Wodzińskiej, od matki jej i braci, a napis na tej paczuszce „Moja bieda“ świadczył o tym, jak głęboko odczuł i jak boleśnie dotknięty został zawodem miłosnym ze strony tej, która była jego cichą narzeczoną, i którą miłował najczystszym, wprost tkliwym uczuciem.
Czy przechowywał również listy od Delfiny Potockiej, pierwszej kobiety, która dała mu płomienną miłość w zamian za niemniej płomienne uczucie, nie wiemy. Raczej w myśl zasady przez siebie samego głoszonej zniszczył tę korespondencję, mogącą kochankę skompromitować, gdyby się w niepowołane dostała ręce. Posiadamy tylko jeden list od Delfiny, ze schyłku życia Chopina, utrzymany w tonie serdecznej przyjaźni, jaka ich łączyło do śmierci.
Jeżeli chodzi o listy Chopina do Delfiny Potockiej, to znaczna ich ilość znajdowała się w Rogalinie u Raczyńskich. Ostatnio były własnością hr. Róży z Potockich Raczyńskiej, Io voto Władysławowej Krasińskiej, synowej Zygmunta Krasińskiego. Ze względu na ich treść, częściowo wybitnie miłosną, nie chciano ich jednak udostępnić ogółowi. Po śmierci Róży Raczyńskiej listy te podobno zostały dla zabezpieczenia, krótko przed wojną, w r, 1939 przywiezione do Warszawy i umieszczone w piwnicach pałacu Krasińskich przy Krakowskim Przedmieściu 5, gdzie spłonęły we wrześniu 1939 r. Czy ta wiadomość zgadza się z prawdą, lub czy jest prawdziwą druga wersja, że znajdują się obecnie „zabezpieczone“ za granicą w posiadaniu rodziny Raczyńskich, trudno dociec w obecnej chwili…
Listy George Sand (Aurory Dudevant) przechowywał Chopin, a musiała ich być znaczna ilość, skoro Ludwika Jędrzejewiczowa, starsza siostra Fryderyka, wracając w grudniu 1849 r. do kraju z Paryża, po spełnieniu smutnego obowiązku pochowania na cmentarzu Père La-chaise swego uwielbianego brata, przekraczając granicę prusko-rosyjską na Śląsku, obawiała się utrudnień ze strony celników rosyjskich. Zostawiła więc paczkę z tymi listami — a może było tam jeszcze więcej innych listów — u nieznanego nam z nazwiska przyjaciela, wspólnika firmy handlowej w Mysłowicach, z zamiarem odebrania ich przy innej sposobności. Listy te nie istnieją. Z pozostałych po Aleksandrze Dumas synu notatek i korespondencji wiemy, iż będąc na Śląsku w r. 1851 natrafił przypadkiem na te listy George Sand i miał możność przeczytania tej ciekawej dla niego korespondencji głośnej wówczas pisarki francuskiej. Wynotował sobie nawet, korzystając z u-przejmości powiernika p. Jędrzeje-wiczowej, co najbardziej go z nich interesowało i zawiadomił ojca swego o swym odkryciu. Dumas ojciec skomunikował się z George Sand i pod jej wpływem spowodował, że Dumas syn ponownie „pożyczył“ sobie te listy, by ich już więcej nie oddać. Powróciwszy do Paryża i nie mogąc osobiście doręczyć tej paczki, znajdującej się w swej posiadłości wiejskiej Nohant, George Sand, przesłał ją razem ze swoimi wypisami do niej, za co otrzymał gorące podziękowanie. George Sand spaliła te listy razem z listami otrzymanymi od Chopina.
Tym sposobem pokryła George Sand zupełną tajemnicą swój rzeczywisty stosunek do wielkiego kompozytora — przede wszystkim zapewne w obawie przed ujemnym sądem historii nad jej postępowaniem wobec Chopina i swej córki Solange. Nieliczne listy pisarki, które się zachowały — do Chopina i rodziny jego — nie odzwierciedlają prawdziwego stanu rzeczy, są bowiem przeważnie całkiem konwencjonalne.
Zachowała się natomiast całkowicie korespondencja między Chopinem a Solange Clesinger, córką George Sand, wskazująca na serdeczny i przyjazny, a przy tym wielce poprawny stosunek Chopina do młodej tej kobiety, którą poznał dzieckiem i zawsze otaczał opieką, a między którą i jej matką, znaną zresztą ze swych różnorodnych przeżyć miłosnych, istniał wyraźny i arcyskomplikowany konflikt…
Listy Chopina do rodziny, których mimo jego niechęci do pisania istniała pokaźna ilość, zostały po śmierci jego podzielone między żyjące siostry, Ludwikę Jędrzejewiczową i Izabelę Barcińską. Listy z okresu paryskiego, a zwłaszcza z lat 1831 do 1845, były widocznie w posiadaniu młodszej siostry, Izabeli. Podczas plądrowania pałacu Zamoyskich przy Nowym Świecie w Warszawie, gdzie na drugim piętrze mieszkali Barcińscy, 19 września 1863 roku, po zamachu na hr. Berga zostały zniszczone wraz z wieloma pamiątkami po Chopinie — jak fortepian, który używał do roku 1830 — także listy te.
Będące w posiadaniu Ludwiki J. listy zachowały się częściowo w rodzinie Ciechomskich jeszcze do r. 1944, po czym wraz z innymi pamiątkami uległy zniszczeniu. Uratowała się tylko część sprzedana przez Ciechomskich do różnych zbiorów, m. in. Instytutowi Fryderyka Chopina…
Z korespondencji Chopina z przyjaciółmi, do niedawna jeszcze dosyć obfitej, obecnie niewiele pozostało. Listy z lat szkolnych do Jana Białobłockiego, znajdujące się do wybuchu powstania warszawskiego w sierpniu 1944 r. w Archiwum Akt Dawnych przy ul. Kanonii na Starym Mieście, spaliły się. O listach do Tytusa Woyciechowskiego, intimusa w sprawach romantycznej miłości Chopina do Konstancji Gładkowskiej i w sprawach jego twórczości z okresu do 1830 roku — Woyciechowski sam był muzykalny i z jego zdaniem Fryderyk się liczył — nie posiadamy od r. 1939 żadnych wieści.
Zachowało się szczęśliwie dwadzieścia listów do Wojciecha Grzymały, które ks. Marcelina Czartoryska otrzymała od syna tego przyjaciela Chopina, i które po jej śmierci przeszły do zbiorów Muzeum Ks Czartoryskich w Krakowie.
Z listów do Juliana Fontany została tylko niewielka ilość rozproszona po różnych zbiorach w Polsce, Anglii i Francji.
Zaginęły, względnie zostały zniszczone listy ze zbiorów Państwowych w Warszawie. Spalił się w Bibliotece Krasińskich na Okólniku po powstaniu oryginał albumu – pamiętnika, zw. „Dziennikiem sztuttgarts-kim“ Chopina; zachowała się jedynie fotokopia, obecnie znajdująca się w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie. Podobny los spotkał listy, znajdujące się w zbiorach Leopolda Binentala, ks. Włodzimierza Czetwertyńskiego, Lilpopów, Kro-nenbergów, Ferdynanda Hoesicka, w antykwariatach Studnickięgo, Ba-bickiego (ze zb. Soubis-Bisiera) i innych.
Zachowały się natomiast listy Chopina i do Chopina w zbiorach Instytutu Fryderyka Chopina, Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie oraz cokolwiek w rękach prywatnych w Polsce i za granicą.
O stanie posiadania autografów korespondencji Chopina w zbiorach francuskich: Conservatoire de Musique de Paris, maison Pleyel, Mme Lauth – Sand, Alfreda Cortot‘a, R. E. André, Rocheblave’a i innych w Anglii i Ameryce się znajdujących nie posiadamy powojennych wiadomości. Korespondencja Chopina ze zbiorów Eduarda Ganche’a widocznie zaginęła.
Listy są zwierciadłem człowieka — tym bardziej można to twierdzić o listach Chopina, które odznaczają się niezwykłą szczerością i prawdą. Uderza w nich często, zwłaszcza jeśli chodzi o listy w polskim języku, których jest większość, ton rubaszny i dosadny, przeczący ogólnemu mniemaniu o delikatności i przewrażliwieniu twórcy „Mazurków i Nokturnów“. W tym słabym co prawda organizmie tkwiła dusza mocna i jurna, dusza istnie mazurska, ujawniająca się w jego listach nie tylko w latach młodości, lecz do samego końca życia, gdy już ciężko chory przebywał w r. 1848 w Anglii.
Są więc listy Chopina źródłem badań niezwykle cennym dla każdego, kto pragnie poznać postać jego w świetle jak najbardziej zbliżonym do rzeczywistości, a nie w fałszywym, w jakim nam ją przedstawia większość biografów…