Filozofia grecka w oczach angielskiego materialisty dziejowego
Trzeba przyznać, że Arystoteles złagodził idealizm platoński, przenosząc „idee z nieba na ziemię” (zespalając je z rzeczami) i — zwłaszcza w ostatnim okresie swego życia — udzielając coraz więcej uwagi badaniom doświadczalnym. I tu — jak wszędzie — przyczyna tkwi w charakterze technicznym i społecznym środowiska. Gdy Platon, arystokrata ateński, od urodzenia me stykał się z żadną pracą ręczną. Arystoteles, syn lekarza na dworze Filipa Macedońskiego, w młodości swej odbywał praktyki lekarskie, które musiały wzbudzić w nim szacunek dla doświadczenia. Dlatego, mimo zgubnego wpływu Platona, przyczynił się w dużym stopniu do zbudowania biologii jako nauki. Stworzona przez Arystotelesa z niepospolitą siłą umysłu logika zawdzięcza swe istnienie również oderwaniu się od skrajnego idealizmu platońskiego, nie uznającego roli poznania zmysłowego w budowie wiedzy. Zmysły ujmują tylko rzeczy szczegółowe, rozum — zasadniczo idee ogólne. Otóż Arystoteles musiał stworzyć przejście od idei ogólnych do szczegółowych, by przerzucić most między czynnościami rozumu a procesami przyrody. Z tych potrzeb powstała sylogistyka, nauka o definicji, klasyfikacji i indukcji.
Największe błędy Arystotelesa mają swe źródło w platońskim rozpatrywaniu każdego zjawiska przyrody i każdego urządzenia ludzkiego z punktu widzenia teologicznego. Centralnym tematem „Rzeczypospolitej“ platońskiej jest nie (jakby się miało oczekiwać) doskonała forma rządu, lecz pytanie: jak człowiek może uzyskać wieczne zbawienie? — Platon daje charakterystyczną receptę idealisty: przez kontemplację wiecznej idei dobra, czyli Boga. — Rzemieślnik, twierdzi on, sam przez się nic nie może wynaleźć. Ma on czekać, aż Bóg wpoi w niego ideę rzeczy nowej. Cieśla na przykład może zbudować łóżko tylko oglądając uprzednio oczyma ducha ideę łóżka stworzoną przez Boga.
Z tych wypowiedzi przebija głęboka pogarda dla wszelkiej techniki, praktyki, czynu. Wiąże się ona z oburzającym stosunkiem Platona do niewolnika. Organizując w „Prawach“ społeczeństwo na postawie niewolnictwa, Platon dodaje: „urządziliśmy się wspaniale, uwalniając naszych obywateli od pracy ręcznej; wykonywanie umiejętności i rzemiosł przeszło na innych“. — Główna aktywność robotnika, pisze on pogardliwie — ironicznie w innym miejscu, skoncentrowana jest nie” w jego rękach, lecz w jego brzuchu i lędźwiach.
Arystoteles jest równie gorącym obrońcą niewolnictwa. — Niewolnictwo jest naturalne, pisze on, gdyż przenika całą przyrodę. W każdej rzeczy, a więc i w społeczeństwie musi być czynnik panujący i czynnik podległy. Gdy ludzie są z natury niewolnikami i o tym nie wiedzą, rzeczą panów z natury (?!) jest przywołanie ich do porządku.
Nic dziwnego, że wskutek takiego wyrzucenia pracy technicznej i pracowników poza nawias kultury i społeczeństwa cywilizowanego — upada naukowy, empiryczny pogląd na świat, a rozwija się magiczna i mistyczno – religijna interpretacja bytu. Rzecz przestaje być pozytywnym wytworem rąk, a staje się złudnym przedmiotem myśli teoretycznej.
Dużo czasu upłynie zanim z dojściem do głosu pracy ręcznej i umiejętności technicznych zostaną zrehabilitowane rzeczy kosztem idei i na nowo — w nowych warunkach społecznych — rozkwitnie pozytywny naukowy pogląd na rzeczywistość.
Swe niezmiernie interesujące wywody kończy Farrington postulatem, by działalność ludzka, którą nazywamy nauką, nie była tylko pewnym sposobem myślenia o rzeczach, mającym na celu dawanie werbalnych odpowiedzi na pytania; lecz żeby była czymś więcej: zespołem środków do przekształcania rzeczy w myśl przyświecających celów. Technika jest tą siłą, która stworzyła wysoko zorganizowane formy życia społecznego i naukowy pogląd na świat. Operując narzędziami, budując rzeczy z określonym użytkiem, człowiek już nie fantazjuje o rzeczach, lecz poznaje ich autentyczne własności i obiektywne stosunki miedzy nimi. Przekonuje się on w swej pracy nad rzeczami, że nie zachowują się one wcale tak, jak poucza praktyka i pozytywne myślenie.
Pogląd Farringtona, noszący na sobie wyraźne cechy pozytywizmu, zbliża się jednak najbardziej do poglądu znanego pod nazwą materializmu dziejowego. Tak jak zwolennicy tej doktryny, sądzi Farrington, że warunki gospodarcze (sposób zdobywania pożywienia i produkowania dóbr materialnych) wyznaczają formy ustroju społecznego, które z kolei w sposób jednoznaczny wpływają na charakter kultury umysłowej. Myśl ta przewija się czerwoną nicią przez całą „naukę grecką“, ale w niektórych miejscach nasuwa czytelnikowi wątpliwości.
Mimo woli nasuwa się czytelnikowi myśl, że najłatwiej — ułożyć sobie znane dzieje przeszłe w pewien schemat (wyjaśniać „ex post“). Ale czy autor potrafiłby przepowiedzieć jednoznacznie na podstawie analizy środowiska nieznane sobie dalsze zdarzenia? Przytoczone rozważania nie dają podstawy do pewności.
Dalsza zbieżność poglądów autora ze stanowiskiem materializmu dziejowego polega na rozpatrywaniu religii jako narzędzia ucisku warstw pracujących i życia jako czynnika wewnętrznego materii, a nie nadanego jej przez Stwórcę od zewnątrz. Piękna aktywistyczna myśl, że nie wystarczy teoretyzować o rzeczywistości, trzeba starać się ją pomyślnie zmienić — przypomina słynną 11 tezę Karola Marxa, figurującą wśród jego „Tez o Feuerbachu“.
Paradoksalny wynik oceny przez Farringtona roli wielkich myślicieli starożytności: — zdegradowanie Sokratesa, Platona i Arystotelesa na rzecz filozofów jońskich, naturalistów greckich, hippokratyków i sofistów — jest niewątpliwie skutkiem pewnej przesady i jednostronności potraktowania tematu. Ale stanowisko, z którego autor dokonuje ocen, pozwala na nowe spojrzenie v/ świat przeszłości i na wykrycie w nim wielu nieoczekiwanych frapujących związków. Wymowa i silą przekonania autora porywają nawet krytycznego czytelnika, a szlachetne intencje obrońcy warstw uciskanych zjednują sobie każdego nie tylko myślącego lecz i czującego człowieka.