Dziwna historia lemingów
O zwierzętach maszerujących kolumnami do morza by się utopić. Do dziś nierozwiązane zagadnienie, trapiące przyrodników.
Wszyscy słyszeliśmy o skorpionach, które w pewnych okolicznościach same zabijały się własnym żądłem, lub o psach ginących romantyczną samobójczą śmiercią (z głodu) na grobach swych panów.
Ci z Czytelników, którzy by chcieli głowić się nad zagadnieniem czy zwierzęta popełniają samobójstwa, mają jednak znacznie efektowniejszy przykład — lemingi. Z góry jednak podkreślamy, niech pozbędą się myśli jakoby chodziło tu o samobójstwo z premedytacją w sensie ludzkim, bo jakkolwiek sam fakt samobójstwa lemingów i to masowego nie ulega wątpliwości, to jednak tłumaczenie go w ten sposób było by nie naukowe, me oparte na żadnych przesłankach z wyjątkiem zakorzenionej u nas skłonności do „uczłowieczania“ natury (przypomnijcie sobie bajki o mówiących zwierzętach).
Zacznijmy jednak najpierw od faktów.
Otóż w Szwecji i w Norwegii żyją małe zwierzątka, lemingi, gryzonie przypominające myszy, tylko z krótkimi ogonami. Przebywają w okolicach górzystych, w gniazdkach z traw i sierści. Są bardzo dzielne. Napadnięte z nienacka siadają wyprostowane plecami do kamienia i bronią się w sposób zdecydowany. Ale nie to dało im sławę. Zajrzyjmy do encyklopedii:
„Okoliczność, która wzbudziła ogólne zainteresowanie lemingami, to fakt, że te w normalnych czasach mało widywane stworzonka w pewnych nieokreślonych odstępach czasu rozmnażają się do niesłychanych ilości. Z górskich rejonów Norwegii i Szwecji maszerują przed siebie olbrzymią ławicą. Mniej więcej co 3 — 4 lata, — choć czasami i rzadziej, —> olbrzymia armia lemingów rozpoczyna zbiorową emigrację ku morzu. Z środkowej Norwegii udają się na zachód, z Laplandii dążą na północ, ze środkowej Szwecji na wschód, z południowej Norwegii i Szwecji — ku południowi.
Lemingi maszerują powoli, z determinacją, nie zwracając uwagi na żadne przeszkody, przepływając strumienie a nawet kilkukilometrowe jeziora, czyniąc olbrzymie spustoszenia, pożerając po drodze wielkie ilości żywności. W czasie swej wędrówki atakowane są przez wszelkiego rodzaju zwierzęta, ptaki drapieżne, zwierzęta domowe: bydło, kozy i reny, które depczą je nogami lub zjadają. Ludzie również usiłują je tępić. Poza tym wiele lemingów ginie na skutek zaraźliwej choroby, zwanej „gorączką lemingów“ (bacterium tularense).
Przeszkody te i straty nie zniechęcają reszty emigrantów. Nie zawracają z drogi, lecz z uporem dążą dalej ku morzu, do którego dotarłszy, wpadają i topią się.
Te nagłe pojawienia się olbrzymich ilości lemingów, ich przedziwna wędrówka zawsze w tym samym kierunku, spowodowały powstanie różnych hipotez i legend. Starzy Norwegowie twierdzili, że gromady lemingów spadają z nieba w formie chmury. Wysuwano również przypuszczenie, że odwieczny instynkt gna je do miejsca, gdzie w epoce Miocenu żyli ich przodkowie, którzy suchą nogą mogli dojść do Bałtyckiego i Północnego Morza, a przed wiekami opuścili tamtejsze okolice z powodu braku żywności.
Bezpośrednim powodem tej nagłej emigracji wydaje się być nadmierne rozmnożenie się gatunku i niedostateczna ilość pożywienia, która skłania zwierzęta do udawania się do niżej położonych terenów. Ławica lemingów dąży powoli lecz wytrwale stale w określonym kierunku. Posuwają się przeważnie nocą, dniem jedzą i śpią. Widziano je jednak nieraz i w ciągu dnia przedzierające się przez lasy, zarośla i miasta, przepływające rzeki i pożerające wszelkie napotkane na drodze warzywa. Podróż trwa od roku do trzech, zależnie od drogi i przestrzeni, którą mają do przebycia nim dotrą do morza. Lemingi nie zwracają uwagi na olbrzymie straty ponoszone po drodze, dalej mnożą się ciągle, tak, że pomimo strat, nieraz jeszcze rośnie ich liczba. Ostatecznym celem podróży lemingów jest Ocean Atlantycki lub Zatoka Botnicka, zależnie od tego skąd rozpoczęła się emigracja: z zachodniej lub wschodniej części wyżu. Te lemingi, które ostatecznie dotrą do celu, giną w morzu, spełniając to, co pozornie wygląda na dobrowolne samobójstwo, lecz jest w istocie ślepym posłuszeństwem temu samemu impulsowi, który poprzednio kazał im przepływać bez niebezpieczeństwa, strumienie, rzeki i jeziora“.
Prawda, że dziwne? Ale dziwniejsze, że i gatunek lemingów, żyjący w tundrach amerykańskich wykazuje — podobnie jak gatunek lemingów skandynawskich — skłonności do emigracji w kierunku morza. Znaleziono je w okolicach arktycznych w morzu, w odległości 50 km od lądu.
Dobrze, lecz skąd ten impuls maszerowania bez końca? Dlaczego się wreszcie nie zatrzymają, tylko idą i idą, a jak dojdą do krańca lądu to płyną i płyną, dopóki im sił starczy? Tajemnica! Na hipotezę, że posłuszne są pradawnemu zwyczajowi wędrowania do (nieistniejących już dziś) innych miejsc i że ulegają ślepo temu instynktowi, nie wszyscy się zgadzają. Dlaczego nie czynią tego inne zwierzęta? Na ostateczne rozwiązanie zagadki trzeba będzie poczekać.