Czy Hitler był obłąkany?
Tego rodzaju zmiana nastroju jest jednym z klasycznych objawów psychopatologii. Do typu duchowo niestałych lub cyklotymicznych ludzi należy również psychoza maniakalno-depresyjna (szałowo – posępnicza). Zazwyczaj chory na psychozę maniakalno – depresyjną, zwaną też okresową, jest milczkiem zatopionym w marzeniach. Wydaje się, jakby jego stan bierności ustępował tylko w obliczu lęku lub trwogi. Nagle chory przezwycięża swoją depresję, podnieca się, ożywia, staje się egzaltowany. Myśl goni w nim jedna drugą, opanowuje go gadulstwo i to nieraz w stopniu, który psychiatrzy określili jako biegunkę słów. Staje się zupełnie innym człowiekiem. U chorych tego typu występuje wyraźnie rozdwojenie osobowości.
Wydaje się prawdopodobne, że Hitler był szczególnie jaskrawym przykładem psychozy maniakalno-depresyjnej.
Oto jak opisuje Hermann Rauschning psychopatyczną stronę osobowości Hitlera: „Czy Hitler Jest wariatem“? Wszyscy, którzy mieli okazję spotkać go, z pewnością postawili sobie to pytanie. Kto widział tego człowieka twarzą w twarz z jego niespokojnym spojrzeniem pozbawionym głębi i ciepła, kto próbował przeniknąć te oczy rozbiegane, które za swą zimną jasnością zdawały się być zamknięte, płaskie, a następnie widział, jak stawały się nagłe dziwnie uporczywe, musiał doznawać wrażenia, że znalazł się w obecności istoty nienormalnej.
Widziano, jak przez całe kwadranse — apatyczny t milczący — nie podnosił nawet powiek i dłubał w zębach w sposób straszliwie wulgarny. Czy słuchał? Czy był przytomny? Nigdy, o ile ja wiem, żaden rozmówca nie miał z nim prawdziwej rozmowy. Hitler albo słuchał nie mówiąc słowa, albo mówił, nic nie słuchając. Często chodził po pokoju jak dziki zwierz w klatce. Przerywał często przy pierwszych słowach i przeskakiwał z tematu na temat, nie umiejąc powstrzymać gonitwy swych myśli, nie umiejąc się skupić. Moje osobiste przekonanie, zgodne z przeświadczeniem wielu znanych mi osób, jest, że znajdowałem się (a było to ze dwadzieścia razy) w obliczu maniaka pozbawionego wszelkiej kontroli nad swymi uczuciami, którego kryzysy nadto szły aż do całkowitej zatraty osobowości. Jego krzyki, wrzaski, wybuchy wściekłości i tupanie nogami, to widowisko groteskowe i odpychające, lecz jeszcze nie obłęd. Niewątpliwie jest niepokojące, że człowiek dorosły kopie nogami w ścianę jak koń w stajni, lub rzuca się na ziemię (bądź też — jak podaje amb. Poncet — gryzie dywany). Czy to objawy chorobliwe, czy też objawy bujnego temperamentu, którego nie okiełznała żadna dyscyplina ani wstyd?… Ta mieszanina trywialności i niezwykłości — oto nieznośna dwoistość, którą spostrzega się, gdy się wchodzi z nim w kontakt. Istota ta mogłaby być stworzona przez Dostojewskiego. Takie wrażenie sprawia cudaczne połączenie chorobliwego chaosu i budzącej niepokój siły.
Zwierzano mi się często, że lękano się go i że nawet człowiek dorosły nie zbliżał się do niego bez silnego bicia serca. Miało się uczucie, że człowiek ten skoczy nagle do gardła, aby was udusić, albo rzuci w twarz kałamarz, lub też uczyni jakiś inny szalony ruch…“*).
A oto wyjaśnienia psychiatry francuskiego, dra Achille‘a Delmasa, autora psychopatycznej biografii Hitlera: „Podniecenie, któremu ulega psychopata, wzrasta wibrująco, impulsywnie, gwałtownie. Rozlewa się ono niepohamowanie jak potok górski. Budzi wrażenie niesłychanego spotęgowania sił życiowych, niewiarygodnej aktywności. Osobnik w psychozie maniakalno – depresyjnej czuje się w tym stanie silnie, potężnie i pewnie. Uczucia te objawiają się we wzmożonym życiu psychicznym, częściej jednak w potrzebie wyrażenia wzburzenia i ożywienia w mimice, gestach, słowach i piśmie **).
Taki obraz przedstawia Hitler wypowiadając potok słów. Ten stan wzburzenia, podniecenia, wykazuje charakterystyczną cechę. Podniecenie, w którym znajduje się chory, budzi w nim nowe uczucie życia. Ściślej mówiąc — uwalnia go ono od samotności i ospałej bierności, które przedtem na nim ciążyły. Skoro raz doznał osobnik chory na psychozę maniakalno – depresyjną spotęgowanego podniecenia, nabiera przekonania do niego. Znajduje w tym nastrój psychiczny, wznoszący go ponad niego i ocalający przed upadkiem. Raz przynajmniej jest on wolny od swej ciężkiej melancholii — pisze dr Delmas. — Lęk i trwoga znikają, a on znajduje wreszcie z całą swoją osobowością pełne zadowolenie w życiu“.
NERWICA LĘKOWA
Bezsenność, na którą cierpiał, spowodowana była nerwicą lękową. Hitler budził się w nocy, kazał zapalać światło, przywoływać do siebie młodych ludzi, by w ich towarzystwie przebyć godziny trwogi. Nieraz przybierało to postać obsesji. Budził się w nocy, wydając spazmatyczne okrzyki. Wzywał pomocy, wyglądał, jakby był sparaliżowany, jakby się dusił. Pewnego razu stał na środku pokoju, rozglądając się dokoła błędnym wzrokiem i chwiejąc się. „To on! To on! On jest tu!“ — jęczał. Jego wargi były sine, pot spływał z czoła dużymi kroplami. Nagle zaczynał wymawiać liczby nie posiadające żadnego sensu, potem urywki zdań. Słowem, zachowywał się nienormalnie. Później stawał się na nowo milczący, lecz poruszał wargami. Wtedy zaczęto mu robić nacieranie, dając mu coś do picia. Nagle zaczął ryczeć: „Tu, tam, w tym kącie! Kto tam jest?“ Tupał nogami i wył. Zapewniano go, że dokoła niego nic się nadzwyczajnego nie dzieje. Uspokajał się powoli. Wreszcie — zasnął, na kilka długich godzin. Obudził się prawie zupełnie normalny. Tak trwało jakiś czas.