Czy będziemy mogli regulować pogodę?
W tymże celu czyniono próby, mające za zadanie zwiększenie średnicy kropelek mgły, przez odgrodzenie terenu lotniska ścianą z wody, wytryskującej pod ciśnieniem na znaczną wysokość. Wtłoczenie do mgły pewnej ilości dużych kropelek zapoczątkowuje proces przechodzenia mikroskopijnych kropelek mgły w większe, w następstwie czego osiągamy znaczne polepszenie widzialności.
W roku 1940 — rozpoczęto stosować termiczne urządzenia przeciwmgłowe. Aparatura ta działa o oparciu o metodę termiczną, polegającą na podniesieniu temperatury zamglonego powietrza, oraz na wywołaniu cieplnych prądów pionowych, w wyniku czego mgła zanika. Termiczne urządzenie przeciwmgłowe składa się z metalowych rur zakopanych w ziemię, wzdłuż dróg startowych. Rury te są zaopatrzone w liczne palniki, w głowicach których znajdują się po trzy dysze rozpryskujące paliwo, które dociera do nich ze zbiorników z gazoliną.
W wypadku nadlatywania samolotu nad lotnisko spowite mgłą, do powyższych rur wpompowujemy pod ciśnieniem gazolinę i zapalamy ją elektrycznymi automatami. Z tysięcy dysz wytryskują na wysokość około pół metra strumienie płonącej cieczy, które rozgrzewają tak silnie powietrze, że nawet najgęstsze mgły ustępują pod wpływem ich działania.
Przeciętnie po kilkunastu minutach droga startowa jest uwolniona z mgły do wysokości 200 metrów. W razie potrzeby przez dłuższe działanie aparatury możemy oczyścić drogę startową również z mgły, sięgającej do 500 i więcej metrów wysokości. Oczom załogi samolotu, prowadzonego we mgle przez radio lub radar, ukazuje się nagle przestrzeń wolna od zamglenia, którą może ona wykorzystać do wylądowania w warunkach zbliżonych do tak zwanej „dobrej pogody“. Mało tego, czerwone płomienie gazolinowe, uwidaczniające się jaskrawo na tle szarej ściany mgły, dają możność łatwego zorientowania się, załodze samolotu podchodzącego do lądowania, w skierowaniu drogi startowej.
Techniczny aparat przeciwrugłowy spełniał poprawnie powierzone mu zadania, lecz był za kosztowny. Na oczyszczenie drogi startowej na czas potrzebny do wylądowania pojedyńczego samolotu, zużywano około miliona litrów gazoliny. Toteż wreszcie w wyniku usilnych prób obniżono niemal 30-krotnie koszta eksploatacji, dzięki czemu można było zastosować termiczne urządzenia przeciwrugłowe na licznych lotniskach.
Czynione są też próby rozpraszania mgły za pomocą fal dźwiękowych o odpowiednim natężeniu i częstotliwości. Metoda ta musi być stosowana jedynie do celów pokojowych, gdyż donośny dźwięk syren przeciwmgławych słyszanych na dużych odległościach zwabia lotnictwo przeciwnika, wskazując mu położenie lotniska. ,
WYTWARZANIE SZTUCZNYCH OPADÓW
Próby wywoływania sztucznego deszczu z mgły, były tylko środkiem wiodącym do jej zrzednięcia, a nie celem samym w sobie. Ostatnio poczyniono szereg udanych prób wytwarzania, już nie tylko drobnych kropelek mżawki, lecz i większych a zarazem obfitych ilościowo, ziaren opadowych.
Sztuczny śnieg laboratoryjnie otrzymano wdmuchując wilgotne powietrze z płuc, do komory ochłodzonej do kilkunastu stopni poniżej zera. Wilgoć zawarta we wdmuchiwanym powietrzu skraplała się natychmiast, pod wpływem silnego ochłodzenia, w postaci białego obłoczka, złożonego z mikroskopijnych kropelek wody. Wówczas wpuszczano do komory zarodnik, w postaci odrobiny zestalonego dwutlenku węgla. Po tego rodzaju operacji „zapładniającej“, w przeciągu krótkiego czasu tworzyły się i opadały na dno komory piękne śnieżynki, nie różniące się w niczym od zwykłych gwiazdek śnieżnych.
Powyższe doświadczenie zostało już niejednokrotnie wykorzystane praktycznie i to z powodzeniem. Wykonano, na przykład, następujące doświadczenie:
Ponad ławicą cumulusów rozsiano z samolotów co 50 kilometrów dwa 60-kilogramowe ładunki sproszkowanego lodu. Po kwadransie, ze śnieżnobiałych cumulusów pozostało tylko wspomnienie- Pod wpływem „czarodziejskiego“ działania zarodników lodowych zamieniły się one w ciemno – sine chmury kłębiasto-opadowe (cumulonimbusy), z których rozpadał się obfity kilkugodzinny deszcz, obejmujący swym zasięgiem przestrzeń kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych.
Rozpylanie kryształków „suchego lodu“ (CO2) zastosowano również na potężną skalę, w październiku ub r., celem ugaszenia olbrzymiego pożaru lasów, oraz w wielu innych wypadkach. Jak na przykład, celem wywołania sztucznego śniegu dla celów sportu narciarskiego. Mało z tego projektuje się wypadywanie śniegu obok wielkich miast, aby pozbawić je kłopotliwych do usunięcia zatorów śnieżnych. Wytwarzanie sztucznych opadów przestało być zjawiskiem osobliwym — stało się chlebem powszednim.
Warto wspomnieć, że w przeciwieństwie do wytwarzania sztucznych opadów, można również przeciwstawiać się przemianie chmur bezopadowych w chmury opadowe, a to za pomocą „zapładniania“ ich nadmiarem kryształków lodowych, dzięki czemu poszczególne kryształki niewiele wzrosną na ciężarze. W tym wypadku następuje jedynie zamiana chmury złożonej z mikroskopijnych kropelek w chmurę, zawierającą drobniutkie kryształki lodowe, a więc w chmurę o budowie jednolitej, w której nie formują się opady.
Jak z tego widać stoimy dziś w przede dniu dowolnego regulowania występowania opadów i szeregu innych zjawisk atmosferycznych.