Co to jest czwarty wymiar?
Wyobraźmy sobie teraz, że zapadamy znowu w sen, tym razem może jeszcze bardziej fantastyczny. Zjawiamy się w świecie, w którym istoty żywe zamieszkują nie powierzchnię Ziemi, lecz przestrzeń wszechświata — tę dostępną naszej wyobraźni przestrzeń trójwymiarową. Zamieszkują ją istoty trójwymiarowe, posiadające zdolność rozprzestrzeniania się we wszystkich możliwych kierunkach, a więc i do „góry“. Niech w tym świecie nie istnieje grawitacja — przyciąganie. Zamieszkujące go istoty, nazwijmy je „stereotami“, mają podobno dążność do rozprzestrzeniania się we wszechświat i otaczania swego „kulistego“ państwa granicami jak „płaszczakowie“. Przyjmują oni za środek swego „przestrzennego“ państwa Ziemię (jako punkt), podobnie jak „płaszczakowie“ przyjęli zamek „Rex“ (punkt) za środek wyobrażalnego przez siebie świata. Opuszczając Ziemię we wszystkich kierunkach budują „stereoci“ dokoła tego środowiska wszechświata kule koncentryczne z jakiegoś płaskiego materiału, np. blachy. W miarę oddalania się od środka Ziemi promienie kul stają się coraz większe i za każdym razem na wybudowanie nowej kulistej powłoki budowniczowie zużywają coraz więcej materiału. Jeżeli teraz będziemy się znajdować wśród „stereotów“ i razem z nimi odbywać „kampanię rozprzestrzeniania się“, to zjawisko to w niczym nie wyda się nam dziwne. „Płaszczakom“ także nie wydawało się dziwne, że zużywali coraz więcej „błonki“ w miarę powiększania promieni kołowych granic swego państwa. Snujmy dalej analogię między wzrastaniem promieni kul w świecie „stereotów“ i wzrastaniem promieni kół w świecie „płaszczaków“, nie próbując wyobrażać sobie niczego geometrycznie, jak nie próbowali tego uczynić „płaszczakowie“. Nic nie stoi na przeszkodzie (oprócz geometrycznej intuicji), by uważać, że w miarę powiększania promieni kul, powierzchnie ich będą wzrastać, ilość materiału na ich wybudowanie będzie powiększać się, ale tylko do pewnego momentu. Podobnie jak „płaszczakowie“, dojdziemy do pewnej kuli, o odpowiednio wielkim promieniu, która będzie miała powierzchnię największą. Po przekroczeniu tego promienia granicznego, czyli budując kulę o promieniu trochę większym, zużyjemy materiału, ku naszemu zdumieniu, mniej niż na zbudowanie kuli o promieniu bezpośrednio mniejszym. „Płaszczakowie“ także doszli do granicznego koła, które miało obwód większy aniżeli koło o „większym“ promieniu. Niewątpliwie moment ten wyda się nam po prostu niemożliwy do przyjęcia. Ale ciągle pamiętajmy, że podobnie niezrozumiałe dla „płaszczaków“ było analogiczne zjawisko w ich świecie. Nie mogąc tego „zrozumieć“, zaniechali zrozumienia. Jeżeli i my nie możemy „zrozumieć“, dlaczego kula o promieniu większym (od pewnego punktu granicznego) ma być „mniejsza“ (od kuli granicznej), a „równa“ kuli o pewnym promieniu mniejszym od promienia granicznego, nie stosujemy wyobrażenia geometrycznego, lecz przyjmijmy ten fakt czysto formalnie i odbywajmy naszą podróż dalej. „Stereoci“ nie zrażają się,, dziwami“ swego świata, ciągle powiększają granice swego państwa. Budują kule o coraz „większych“ promieniach i zużywają coraz mniej blachy. Dziwi ich to, ale na to zdziwienie“ nie mają żadnego lekarstwa. Czekają, czy nastąpi koniec „naukowej ekspedycji“. Kule stają się coraz „mniejsze“, promienie ich coraz większe i tak dochodzą ci mieszkańcy fantastycznego świata do pewnego maksymalnego promienia kuli, która nie posiada powierzchni, jest punktem, na jej pokrycie nie potrzeba wcale blachy. Po prostu, podobnie jak „płaszczakowie“, wychodząc z jednego środka swego świata, doszli do drugiego środka, tak i „stereoci“ wychodząc z pewnego punktu (Ziemi jako jednego środka swego wszechświata) osiągają drugi punkt, jakbyśmy powiedzieli -drugi środek wszechświata. Jeżeli będziemy rozumować pod względem formalnym ściśle analogicznie, jak „płaszczakowie“, to dojdziemy wraz ze „stereotami“ do podobnych wniosków. Będziemy zmuszeni przyjąć, że wszechświat nie jest tworem trójwymiarowym, jak powierzchnia Ziemi nie jest tworem dwuwymiarowym. Wychodząc z jednego środka wszechświata, nie rozprzestrzeniamy się do „nieskończoności“, lecz dochodzimy do drugiego środka wszechświata. Wszechświat jest zatem tworem czterowymiarowym, choć wyobrazić to sobie jest takim niepodobieństwem, jak dla „płaszczaków“ niepodobieństwem jest wyobrazić trójwymiarowość Ziemi. Gdyby istniały jakieś istoty żywe, posiadające zdolność intuicyjnego — w sensie geometrycznym — wyobrażania czterech wymiarów, stosunek ich umysłowości do umysłowości ludzkiej („stereotów“) byłby taki, jakim jest stosunek umysłowości ludzkiej („stereotów“) do umysłowości „płaszczaków“.
Tak jak ci ostatni zostali zmuszeni do wprowadzenia nowego dla nich pojęcia „zakrzywienia“ płaszczyzny Ziemi, tak my, ludzie („stereoci“), jesteśmy zmuszeni wprowadzić nowe — podobnie niezrozumiałe pojęcie „zakrzywienia“ przestrzeni wszechświata. Podobnie jak tamci, wędrując po powierzchni Ziemi w dowolnych kierunkach i dowolnie długo, nie mogą z niej „wyjść“, tak i „stereoci“, wędrując w przestrzeni w dowolnym kierunku i dowolnie długo, nie mogą „wydostać się“ poza jej granice, mogą co najwyżej wrócić do punktu, z którego wyszli. Możemy zatem powiedzieć, że zarówno powierzchnia Ziemi jak przestrzeń wszechświata są tworami nieskończonymi, ale ograniczonymi. Choćby wędrować nieskończenie długo nie wyjdzie się nigdy poza ich „granice“. O „granicach“ tych można by powiedzieć, że „są“ i że ich „nie ma“. Powierzchnia Ziemi jest sama dla siebie granicą, ale granicy nie posiada. Przestrzeń wszechświata jest sama dla siebie także granicą, ale granicy nie posiada. Na pytanie, co jest poza granicą przestrzeni, można by odpowiedzieć, że „coś podobnego“ do tego, co jest poza granicą powierzchni Ziemi. O obu omawianych tworach można powiedzieć, że choć pozostają nieskończone, są jednak ograniczone i każdy z nich stanowi świat „zamykający się sam w sobie“. Powierzchnia Ziemi i przestrzeń wszechświata „zamykają się same w sobie“.